Soul Plunder to założona w 2009 roku w Kielcach grupa, oryginalnie poruszająca się po obrzeżach metalcore'u oraz melodyjnego death metalu. Gdy po kilku latach do męskiego składu dołączyła posiadająca wysoki głos Beatrycze Ryczaj-Urbańska, kapela zwróciła się w stronę bardziej symfonicznych odmian cięższego grania, czego efektem jest debiutancka płytka zatytułowana "Dreamweavers". Krążek w wersji fizycznej bardzo ładnie się prezentuje: czarny nośnik zapakowany został w kremowy digipak, front którego zdobi całkiem niezły artwork (i śliczne, świecące logo grupy), rozszerzający się na tracklistę z tyłu. W środku wydawnictwa, w specjalnym wycięciu znalazło się miejsce na profesjonalnie wykonaną książeczkę, a w niej: wszystkie teksty oraz zdjęcia poszczególnych członków grupy, klimatem nawiązujące do okładki. Za layout odpowiada Ewa Walczak i w tym miejscu trzeba ją pochwalić, gdyż wykonała ona kawał dobrej roboty!
Debiutancki krążek kielczan zawiera muzę zbliżoną do tego, co prezentuje chociażby norweska Sirenia czy Tristania. Otrzymujemy więc melodyjny, symfoniczny metal, choć też i nie pozbawiony mocniejszych zagrywek, zdradzających "deathowe" korzenie grupy, jak chociażby w "Aphrodite's Birth" czy kapitalnym "Wildfire" (ze świetną pracą Jana Biskupa na perkusji). Poszczególne kompozycje są dopracowane i dużo się w nich dzieje. Na krążku znajdziemy ciekawe zmiany tempa ("Dawnight", "Last Tower"), imponujące solówki ("Kingless", "Purposeless") czy wpadające w ucho melodie ("Never-To-Be-Forgotten", "Wings Widely Spread"). Muzycznie jest naprawdę nieźle i każdy z członków składu robi co do niego należy, ale wyróżnić muszę duet Łęczycki/Łon - panowie nie raz zaskoczą świetnymi gitarowymi partiami! Bardzo ładnie z dźwiękami przez nich serwowanymi zgrywają się też delikatne klawisze. Pięknie wpasowały się one szczególnie w otwierającym krążek "Kingless" czy w "Never-To-Be-Forgotten", gdzie mamy nawet krótką solówkę. A wkładka, co ciekawe, całkowicie keyboard pomija...
Wokalnie mamy do czynienia z konceptem często spotykanym w tego typu graniu, a więc wysokie, operowe śpiewy Beatrycze przeplatane są tu z mocnym głosem Bartłomieja Łona. Niektóre grupy, jak chociażby Epica, potrafiła niektóre kompozycje mocno w ten sposób zepsuć - w Soul Plunder na szczęście Piękna z Bestią dogaduje się całkiem nieźle. Do partii Bartka przyczepić się nie mogę - na tym polu panuje spore zróżnicowanie, gdyż pojawiają zarówno bardzo dobre growle jak i fajne, czyste zaśpiewy. Bardziej pokombinowałbym natomiast z głosem Ryczaj-Urbańskiej, ponieważ miejscami jest tutaj zbyt monotonnie. W takim "Wildfire" potrafi zarówno pokazać pazur w refrenie, jak i zaśpiewać bardzo wysoko, a na "Never-To-Be-Forgotten" udowadnia, że może też nieco swój głos obniżyć. Klasyczne, mezzosopranowe partie na "Dreamweavers" śpiewa jednak bardzo podobnie - chciałbym ażeby bardziej pobawiła się więc swoimi możliwościami wokalnymi w obrębie pojedynczych kompozycji. Dzięki czemu muzyka Kielczan jeszcze bardziej zyska na atrakcyjności.
Mimo iż "Dreamweavers" nie zawiera jakoś przesadnie oryginalnej muzyki ("Wicked One" jest tak "nightwishowy", że aż się uśmiechnąłem pod nosem słysząc go po raz pierwszy), to krążka słucha się bardzo przyjemnie. Muzycy wiedzą co robią, co chcą grać i co osiągnąć: kompozycje są dopracowane, a melodie zostają w głowie na długo po zakończeniu odsłuchu. Na naszym małym muzycznym poletku znajdziemy sporą ilość grup poruszających się w podobnej stylistyce, ale Soul Plunder na pewno warto z tej symfoniczno/gothic metalowej grupy "wyłowić". Na następnym wydawnictwie prosiłbym tylko bardziej pobawić się głosem Beatrycze, lekko poprawić akcent (takie np. "purpose" wymawia ona bardzo twardo)... i tyle. Albo aż tyle. Jeśli chcecie się zapoznać z pracą Soul Plunder, to krążek dostępny jest w formie cyfrowej na m.in. Bandcamp, Amazon Music czy iTunes. Osobiście polecam jednak fizyczną, ładnie zapakowaną płytkę, dostępną przez oficjalną stronę formacji.