1. Last Confession
2. Death Toll Rising
3. The Myth Of Human Progress
4. Shadow of God
5. Ignorance Everlasting
6. Rivers Of Blood
7. Fields Of The Fallen
8. Sinain Sands
9. Perpetual War Policy



Zespół Divine Chaos miałem okazję obejrzeć podczas tegorocznej edycji Metal Mine Festiwal w Wałbrzychu. Ekipa na scenie zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Jeszcze większe zrobiła "kilka" chwil później, gdy się spotkaliśmy na festiwalowym terenie. Chłopaki bardzo sympatyczne i otwarte, więc szybko załapaliśmy wspólny kontakt. Na koniec naszej krótkiej pogawędki dostałem w prezencie płytę zatytułowaną "A New Dawn In The Age Of War". To ich debiut z 2014 roku. Od tego czasu (ponad trzy miesiące) krążek długimi dniami nie opuszczał mojego odtwarzacza. Ostatnio zarządziłem sobie przymusowy odwyk i przerwę w słuchaniu, aby z pewnym dystansem ubrać emocje i myśli w słowa, które przelałem na papier. W tym przypadku oczywiście w świecie cyfrowym... Heh... a pamiętam jeszcze kilka lat temu lubiłem sobie raz na czas napisać recenzję w staroświeckim stylu. Długopisem... i kiedyś jeszcze do tego wrócę, a tymczasem jedziemy z Divine Chaos.

Słówko "jedziemy" nie pojawiło się tutaj przypadkowo. Brytyjczycy od początku do samiuteńkiego końca zabierają nas w szaloną przejażdżkę na pełnym gazie. Przez cały materiał dominują szybkie i bardzo szybkie tempa. Gitarzyści serwują rozpędzone riffy, a perkusja niemiłosiernie gniecie swoją precyzją. Dobra, bo i tak pewno większość wie, a jak nie, to się właśnie dowie, iż za garami siedzi tutaj James Stewart znany między innymi z naszego Vadera. Co on wyczynia na tych bębnach to poezja. Kilka razy przyłapałem się na tym, że dłuższy czas słucham tylko gry perkusisty. Miazga!

Ale nie bębnami ten materiał silny. Świetną robotę odwalają gitarzyści Matt Gilmour i Chris O'Toole. Świetne riffy, kapitalne melodie i wypasione solówki. Kapitalnie to wszystko się spina. Każdy kolejny numer to niesłychana jazda z wieloma przejściami, zmianami rytmu, melodii, czy wątku. Do tego dokładamy dosyć "wściekły" growl wokalisty i pomału mamy przepis na dobry album. W spokojniejszych momentach (bo i takie tutaj znajdziemy - na przykład początek "Ignorance Everlasting") możemy docenić i basistę. Chylę czoła przed kompozytorskimi umiejętnościami muzyków Divine Chaos. Mnóstwo tych dźwięków i łatwo można by się w tym wszystkim pogubić. Na szczęście chłopaki pilnują tego doskonale i wiedzą, czy też czują, kiedy odpuścić. Fakt - są momenty (już pod koniec), że odrobinę te kolejne kompozycje zaczynają się odrobinę zlewać z poprzednimi i nadchodzi chwila lekkiego znużenia. Ale też nie za każdym odsłuchem. Na pewno tym albumem można sobie "podnieść ciśnienie" w jakiś zamulający dzień. Z tego krążka sypie się tyle pozytywnej energii i mocy, że największa maruda i śpioch się otrzeźwią. Specjalnie nie opisuję poszczególnych kompozycji, bo nocy by mi nie starczyło na rozebranie tych numerów na czynniki pierwsze. Jak ktoś potrzebuje solidnego łomotu w klimacie melodyjnego death/thrash metalu to zapraszam na spotkanie z Divine Chaos.

Tak po raz kolejny słucham tego materiału i mam dwa wnioski. To jest cholernie dobry, pogmatwany i rozbudowany album. Sporo się tutaj dzieje i pamiętam jak przy pierwszych odsłuchach miałem wrażenie, że jest jakiś "bałagan" w tym graniu. Później dotarło do mnie, że to jest "chaos". taki zamierzony "chaos", "boski chaos". A raczej Boski Chaos. I wszystko jasne. A drugi wniosek? Tak, to jest dobry, jak cholera, album. Polecam go wszystkim miłośnikom soczystego, napędzanego adrenaliną (a nie słodyczami) metalu.

Fields Of The Fallen:



Piotr "gumbyy" Legieć / [ 17.12.2018 ]




brak recenzji





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Divine Chaos
A New Dawn In The Age Of War

Evil EyE Records - 2014 r.




8/10



brak recenzji



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!