01. Ignorant 02. Bramy 03. Wola walki 04. Chemiczny raj 05. Nie znaczy nie 06. Wyznanie 07. Dyktator 08. Kim ty jesteś 09. Dogmadylematy 10. Pod prąd 11. Metamorfoza 12. Do anioła
Zespół Messa powstał w 2005 roku, a na swój debiut czekali 10 lat. Co w tym czasie działo się w zespole? Chłopaki ostro koncertowali i zdobywali bazę swoich fanów, ale nie o tym będzie mowa, bo na rozkładzie mamy pełnoprawny debiut opatrzony tytułem "Bramy".
Płyta została bardzo ładnie wydana w eleganckim digipacku i z bardzo klimatyczną oprawą graficzną. Muzycznie natomiast mamy dosyć ciekawą mieszankę muzyczną: od punkowej wściekłości, przez metalcorowe zaśpiewy do solidnego rocka. Oczywiście wszystko jest oparte na mocnych gitarach i solidnej pracy perkusji. Dominuje rock i metal, a reszta to jednak tylko szczypta przyprawy. Wokalnie mamy metalowy śpiew i trochę corowo wykrzyczanych fraz. Na szczęście wszystko tak sprytnie poukładano, że w żadną ze stron nie ma przegięcia i nic tutaj się nie gryzie. Z drugiej strony Messa pokazuje również bardziej liryczną twarz w numerze "Anioł". Zakończenie płyty to dosyć ckliwa ballada, w której znalazło się miejsce nawet na pianino.
Polskie teksty są bardzo zaangażowane (np. "Nie znaczy nie") i nieraz niosą ciekawy przekaz. Muzycznie chłopaki potrafią dać ostro do pieca i nóżka sama tupie do rytmu (np. "Dogmadylematy"). Na całej płycie znalazło się sporo ciekawych riffów, udanych melodii i bujających rytmów. Dobrym przykładem tego wszystkiego jest numer "Bramy", który bardzo fajnie niesie słuchacza. Ogólnie po kilku przesłuchaniach tego materiału nie potrafiłem wskazać kawałka, który najbardziej mnie poruszył. Po kilku kolejnych odsłuchach faworytów w zasadzie dalej nie widać. Całkiem fajny i bardzo równy materiał.
Pochwalić muszę wszystkich muzyków, gdyż materiał jest bardzo ciekawie zaaranżowany i sporo w tych numerach się dzieje, do tego został bardzo dobrze wyprodukowany i ubrany w ładną grafikę. Produkcji nie powstydziłby się zespół z bogatą dyskografią. Jak widać - można wydać porządny debiut. Wspomnieć jeszcze trzeba o gościnnym wokaliście, który zaśpiewał w najmocniejszej kompozycji na tej płycie, czyli "Dogmadylematy". Wiśna (Mateusz Wiszniewski) sporo dociążył wokale i wyszedł bardzo mocarny numer. Ciekawym zabiegiem jest chór dziecięcy w utworze "Nie znaczy nie", który bardzo mocno podbija przekaz teksu. Muszę przyznać, że wyszło to bardzo intrygująco.
"Bramy" to dosyć udana płyta. Odważnie zbierająca z nowoczesnego grania, ale utrzymana w ramach klasycznego metalu. Słychać, że cały materiał został solidnie przygotowany przed wejściem do studia. Kompozycje zostały poukładane z głową i dopracowane co do szczegółu. Bardzo lubię tak dobrze dograne płyty i pomimo, że to nie do końca moja muzyczna bajka, to słucham tego materiału z dużą przyjemnością. Polecam go wszystkim, którzy w muzyce szukają przeróżnych mieszanek i nie zamykają się w skorupie tylko jednego gatunku.