1. Levitation
2. Witchtripper
3. Open Coffins
4. The Curse Is A Lie
5. This Work Is Timeless
6. Misfortune Teller



Phila Anselmo przedstawiać Wam chyba nie muszę. Gość śpiewał w Panterze czy niedawno reaktywowanym Superjoint Ritual. Ale od jakiegoś czasu smęci też w kapeli o zacnej nazwie Down, z którą nagrał chociażby krążek "NOLA", który jest jednym z bardziej znanych wydawnictw metalowych ostatnich 20 lat. Oczywiście dyskografia Down jest większa, spółka "Anselmo i przyjaciele" spłodziła nieco więcej płyt. Było na przykład "Down II","Down III"... ale "Down IV" nigdy nie wydali. Zdecydowali, że będą go stanowiły cztery EP'ki, wydawane co kilka miesięcy. No cóż, pierwsza z nich ukazała się w 2012 roku, druga w 2014. Tak więc wbrew temu, co planował zespół, EP'ki nie są wydawane regularnie. Ale to dobrze, przynajmniej nie goni ich czas i mogą bardziej dopracować materiał.

"Down IV - Part I" (fani ochrzcili ten album nazwą "The Purple EP") to 6 utworów, które w sumie trwają 33 minuty. I tu rodzi się pytanie: czy to na pewno jest EP'ka? Przywykłem do mini albumów trwających po 23 minuty, tu mam do czynienia ze zdecydowanie dłuższym wydawnictwem. Nie uważam tego za coś złego, wszakże za dość dobre pieniądze udało mi się dopaść fajny, dobrze brzmiący krążek. Co mamy na "The Purple EP"? Dużo smoły, ciężaru i wczesnego Black Sabbath. Ale wszystko to jest w miarę przystępne dla słuchacza metalu, nawet jeśli nie gustuje w klimatach ponurego i wolnego grania. Walec o nazwie "Down IV - Part I" zaczyna nas rozjeżdżać w kawałku "Levitation". Jest to utwór taki, jak cały album... Ale o tym pisałem już wyżej. Niewiele zmienia się "Witchtripper" poza tym, że ten numer jest bardziej chwytliwy. Pewnie dlatego został wybrany na singiel. Myślę, że był to dobry ruch ze strony zespołu, bo "Witchtripper" dość dobrze obrazuje, jak brzmi cała EP'ka. Chociaż moim faworytem już od pierwszego przesłuchania jest "Open Coffins". W pamięć zapada posępny refren. Cały utwór brzmi nieco, jak jakiś odrzut z "Paranoid" wiadomego zespołu. Ale odrzut na wysokim poziomie, którego Iommi na pewno by się nie wstydził.

W "The Curse Is A Lie" spokojnie mógłby śpiewać Ozzy Osbourne. Znów towarzyszy mi wrażenie, że numer ten wyszedł spod ręki legendarnego Tony'ego. Ale jako, że lubuję się w takich klimatach, kupuję to w całości. "The Work Is Timeless" to najkrótszy kawałek na płycie, który nie wnosi do brzmienia zespołu niczego nowego, dlatego też nie widzę sensu w zagłębianie się w jego muzyczną strukturę. Zagłębić za to trzeba się w ostatnim numerze, czyli "Misfortune Teller". Trzeba chłopakom z Down przyznać, że potrafią pisać dobre, długie utwory. Wieńczący EP'kę kawałek trwa niby 9 minut, ale tak naprawdę właściwa kompozycja trwa 6 minut. Jedynie pod koniec, już po ciszy słyszymy krótką melodię i śpiew wokalisty. No cóż, w tym numerze już jest nieco inaczej, niż w takim "Open Coffins". "Misfortune Teller" to szybsza, bardziej energiczna (choć nie pozbawiona ciężaru) dawka metalu. Godne zakończenie płyty.

Down na "Down IV - Part I" pokazał nam, że w klimatach smolistego metalu czuje się bardzo dobrze i pomimo wielu lat, nadal potrafią nagrać dobre utwory. Nie jest to jednak muzyka dla każdego. EP'kę Down polecam osobom siedzącym w klimatach Electric Wizard czy innych doom metalowych zespołów. Słuchacze melodyjnych i agresywnych utworów mogą po prostu nie czuć muzyki wykonywanej przez Phila i jego wesołą kampanię. Myślę jednak, że osoby lubujące się w powolnym i ponurym graniu, będą usatysfakcjonowane tym wydawnictwem.

Witchtripper:



Jakub Marszałek / [ 27.01.2016 ]




brak recenzji





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Down
Down IV - Part I

Down - 2012 r.




-/10



brak recenzji



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!