1. Knight Of The Road 2. Brave New World 3. Heaviest In Town 4. The Avenger 5. In Flames 6. Dream 5000 Years Long 7. Iron Rock 8. Possessed 9. В огонь!
Historia rosyjskiego Kruiz rozpoczyna się w roku 1978 i jest dość mocno pogmatwana, bowiem zespół gdy zaczął swoją działalność nie miał jeszcze nic wspólnego z metalem. Dopiero w roku 1987 nagrali pierwszą metalową płytę zatytułowaną "Kruiz-1" (oryginalnie pisane cyrylicą). Omawiane dziś wydawnictwo "Kruiz" wydane w 1988 roku jest jedynym albumem angielsko-języcznym nagranym przez Rosjan, przez co jest też znane nieco szerszej grupie fanów.
Muzyka znajdująca się na płycie jest kontynuacją brzmień z poprzedniego wydawnictwa, jednak jest dużo ciężej, szybciej i agresywniej. Na krążku znajduję się 9 kawałków. Do najlepszych z nich zaliczają się takie utwory jak otwierający "Knight Of The Road". Przez cały czas jego trwania słuchacz atakowany jest prostymi ale świetnymi riffami, również solówki nie pozostawiają nic do życzenia. Dodatkowo posiada on jeszcze wspaniały chóralny refren, który nie może wyjść z głowy już po pierwszym przesłuchaniu. Pozycja numer 3 czyli "Heaviest In Town" to najkrótszy fragment albumu, który nie zwalnia nawet na sekundę. Perkusja i gitary tną z prędkością światła. Kolejnym świetnym numerem jest "Avenger" gdy go po raz pierwszy słuchałem, początek od razu skojarzył mi się wspaniałą balladą Amerykanów z Whiplash, mam na myśli oczywiście "Last Nail To The Coffin". Na pewno jednak nie jest to kopia wyżej wymienionego. "Avenger" zaczyna się balladowo i spokojnie, jednak genialnie się rozwija i staję się szybszy z każdą sekundą.
Nie można nie wspomnieć o najbardziej znanym tutaj "In Flames" na płycie znalazły się jego dwie wersje mianowicie angielskojęzyczna oraz rosyjskojęzyczna. Osobiście bardziej podoba mi się wersja rosyjska jednak to już kwestia gustu. Do "In Flames" nakręcone zostało video które było wyświetlane w MTV, teledysk w MTV był czymś o czym mogło pomarzyć wiele rosyjskich kapel. Moim kolejnym faworytem jest "Possessed" to już thrash pełną gębą. Załadowany jest po brzegi kopiącymi prosto w twarz riffami. W połowie numeru znajduję się bardzo dobre klimatyczne zwolnienie z kapitalną melodyjną solówką Waleriego Gainy.
Podsumowując: Kruiz po wydaniu tej płyty stał o krok od zrobienia dużej międzynarodowej kariery, mieli wspomniany wyżej teledysk dla MTV, grali koncerty na zachodzie Europy, również ich muzyka nie ustępowała na krok zachodnim kapelom metalowym. Niestety potoczyło się inaczej, i już 2 lata po wydaniu tego świetnego albumu zespół się rozleciał. Szczerze polecam zapoznanie się z muzyką Rosjan zawartą na tym krążku, sądzę że żaden fan speed czy thrash metalu nie będzie zawiedziony.