Gdańska Detonacja powstała w 2009 roku, a pięć lat później wpuściła swoje pierwsze oficjalne wydawnictwo, zatytułowane po prostu "Detonacja". Wcześniej (w 2011 roku) było demo "Mary, Who Wanna Beer?", którego nie znam. To tyle tytułem wstępu i przechodzimy do materiału muzycznego.
Metal według Detonacji to prosto grany thrash metal z mocno zaangażowanymi tekstami. O lirykach będzie osobny akapit, pod koniec recenzji. Muzycy na tej płycie niezbyt mocno kombinują w swoim graniu. Proste (nie prostackie!) riffy, niezbyt urozmaicona perkusja i dosyć jednolite linie wokalne - z tego opisu wygląda to całkiem przeciętnie, ale w rzeczywistości tak nie jest. Riffy zadziorne i łatwo wpadające w ucho, bardzo przyjemne (i oszczędne) solówki, a w tym wszystkim "pulsujący" bas.
Utwory są dosyć podobne do siebie i to w sumie jest jedyny zarzut jaki mogę wypomnieć chłopakom. Materiał jest spójny stylistycznie, poszczególne numery mają "feeling" i nieźle siedzą. Pomimo tej "prostoty" kolejne kawałki fajnie "jadą do przodu". Po kilku przesłuchaniach noga już sama stuka do rytmu i pomimo tego, że na krążku brakuje muzycznych fajerwerków i instrumentalnych popisów, ja kupuję to granie jak najbardziej.
Obiecane słówko o lirykach. Na początku trzeba dać pewne zastrzeżenie - teksty są mocno wulgarne, nawet biorąc poprawkę na grany przez Detonację gatunek. Krótko mówiąc ".urwy" i ".uje" ścielą się gęsto i osoby, które są wrażliwe na wulgaryzmy będą miały problem. A same teksty? Zdecydowanie i konkretnie wytykają problemy społeczno-systemowe. Zaczynając od edukacji, poprzez media, Kościół, a na politykach kończąc. Po prostu życie. Warto się wsłuchać w przekaz proponowany przez zespół, bo jak to się zwykło mawiać "coś w tym jest". Ach... co oczywiste - Konrad śpiewa po Polsku. Jak dla mnie to całkiem nieźle to wyszło. Jak widać można w thrash metalu posługiwać się naszym pięknym językiem.
Tak jak wspomniałem wcześniej - numery są dosyć podobne do siebie i często dopiero dzięki tekstom można połapać się jaki właśnie numer leci. W sumie przydałoby się trochę urozmaicić poszczególne kompozycje, więcej w ich obrębie "pokombinować", no ale to takie moje "chciejstwo", a życie swoje. Ja odnoszę wrażenie, iż chłopaki z Detonacji nagrali tę płytę bardziej pod siebie i swoich dobrych znajomych. Ma być luz i dobra zabawa, i tak też właśnie jest.
A już tak bardziej poważnie to oczywiście polecam ten krążek fanom solidnego thrash metalu. Takiego z zaangażowanymi tekstami i mocnym przekazem. Może i nie ma tutaj szaleńczego tempa, czy muzycznych fajerwerków, ale nie zawsze o to w muzyce chodzi, prawda? Ja na pewno do tej płyty co jakiś czas będę wracał.