01. Politishit 02. Head Down 03. Legion 04. Shell To Sea 05. System Of Lies 06. Grind'n'Roll 07. Migrants 08. Tomate tu kaka 09. Religion 10. Fuck Music Industry 11. A.C.A.B. 12. Abattoir 13. TV Madness
Formacja Bisect rezyduje w Irlandii i w jej składzie mamy międzynarodowe towarzystwo. Na album zatytułowany "We Are The Migrants" trafiło 13 kompozycji, które w sumie trwają 39 minut. Jak łatwo się domyślić na tym krążku musi być intensywnie.
I dokładnie tak jest. Krótkie i zwarte numery to solidne ciosy. Jest totalnie bezkompromisowo i do przodu. Bisect prezentuje na tym albumie mieszankę metalu, hard core, punku i grindu. Brzmi skomplikowanie? Niekoniecznie. Wystarczy sobie wyobrazić hybrydę na przykład Napalm Death i D.R.I. - oczywiście wyciągamy esencję z tego grania i podajemy według przepisu Bisect. Poszczególne numery solidnie kopią po dupie i nie ma zlituj. Ciężkie, rwane riffy, wokalne wrzaski i bezkompromisowe teksty.
A właśnie - teksty. W nich piętnowani są wszelkiej maści politycy ("Politishit"), wytwórnie muzyczne ("Fuck Music Industry"), nie brakuje też pojazdów po mediach ("TV Madness") czy kilku słów o ekologii ("Shell To Sea"). Tematyki utworu "A.C.A.B." to chyba każdy się sam domyśla. Jeśli chodzi o wokalizy to mamy tu dwa prowadzące głosy, co dosyć mocno urozmaica niezbyt skomplikowane linie. A i jeszcze trzeci głos udziela się w "chórkach". Jak widać - nudy nie ma.
Osobne słówko muszę powiedzieć o zamykającym album utworze "TV Madness". Jest to najbardziej złożona kompozycja na tym krążku. Trwa prawie siedem minut i zaskakuje swoim przekazem. Zaczynamy jakimś black/doomowym transem, a później przechodzimy przez nawałnicę blastów ze świetnymi zwolnieniami. Tutaj Bisect pokazał swoje bardziej pokombinowane oblicze. Świetna sprawa.
"We Are The Migrants" to nie jest lekka, łatwa i przyjemna muza. Jest mega ciężko, ekstremalnie i ze sporą adrenaliną. Do tego zaangażowane teksty i spory łomot. Poszczególne utwory atakują słuchacza niczym wygłodzony drapieżnik, po prostu nie ma zlituj się. Ma boleć i boli. Na całe szczęście nie jest to łupanie dla samego łupania, bo numery są poukładane z głową i swój przekaz niosą bardzo dosadnie. I chyba o to muzykom Bisect chodziło.