Wydany w 1979 roku "Highway To Hell" jest ostatnim albumem AC/DC z Bonem Scottem (który jak powszechnie wiadomo zapił się na śmierć). Jest to najcięższa z płyt nagranych z Bonem, co wcale nie znaczy, że znajdziecie tutaj heavy metal, chłopaki nadal grają hard rocka tyle, że odrobinę mocniej. Po wydaniu "Autostrady do piekła" AC/DC stało się gwiazdą światowego formatu, rosła liczba zarówno fanów, jak i przeciwników zespołu. Wiele kontrowersji (szczególnie w Stanach) wzbudziła okładka, na której z głowy Angusa wyrastają rogi. Album jako pierwszy w karierze zespołu trafił do Top 10 na Wyspach zajmując 8 pozycję, oraz 17 (Top 20) pozycję w Ameryce.
Pierwszy na płycie jest utwór tytułowy. Myślę, że każdy zna riff rozpoczynający ten kawałek. Świetny, wpadający w ucho refren: "I'm On The Highway To Hell, Highway To Hell, Don't Stop Me"!!!. I co tu więcej pisać? Po prostu genialny kawałek!!! Kolejnym utworem jest "Girls Got Rhythm". Nie jest to już to samo co "Highway To Hell", ale na pewno nie jest to numer słaby. Trzeci w kolejności jest "Walk All Over You". Szybko zagrane zwrotki, spokojny refren, bardzo miło słucha się tego utworu. Następnie mamy "Touch To Much" ("Touch To Much" był drugim singlem, pierwszym oczywiście "Highway To Hell"). Jest to dość "nietypowy" jak na AC/DC kawałek, ale jakże wspaniały zarazem. Gitary brzmią nieco inaczej niż w pozostałych utworach, również Scott śpiewa inaczej. W pamięć zapada solówka Angusa, może nie tak rozbudowana jak solówki grane w zespołach heavy metalowch, ale mnie się bardzo podoba. ARCYDZIEŁO!!!
Po "Touch To Much" nadchodzi czas na "Beating Around The Bush". Szybki riff, świetny wokal Scotta, jeden z szybszych utworów na tym albumie. "Shot Down In Flames" jest kolejnym trackiem. Początkowo nic ciekawego, prosty riff. Ogólnie tak sobie, do momentu gdy zaczyna się refren, po którym nie słyszy się już tego nieskomplikowanego rifu. Jest cudna melodia i dający z siebie wszystko Bon. Numer siódmy czyli "Get It Hot", kolejny kawałek z wyśmienitym refrenem. Następny jest "If You Want Blood (You've Got It") (rok przed wydaniem "Highway To Hell" na rynek trafia koncertówka o tym samym tytule) od pierwszych dźwięków utwór wydaje się być dość żywym i takim właśnie jest. Refren... chyba nie muszę pisać. I to nie wszystko, co AC/DC ma nam do zaoferowania, bo oto zaczyna się "Love Hungry Man". Moim zdaniem jest lepszy od trzech poprzednich kawałków. Jest to jedyny utwór na "Highway...", w którym wyraźnie słyszymy bas Cliffa Wiliamsa. W pozostałych numerach bas (niestety) pozostaje w cieniu. Całość wieńczy mroczny, trochę blues'owy "Night Prowler". Jakże wspaniały jest to utwór, wie każdy kto przynajmniej raz "miał z nim do czynienia". Tekst niczym z horroru, Bon daje popis swych nieprzeciętnych umiejętności, ale tego się nie da opisać to trzeba usłyszeć. Nie mogę wyjść z podziwu dla AC/DC, że stworzyli coś tak niesamowitego jak "Night Prowler".
AC/DC jest żywą legendą, a "Highway To Hell" jednym z najlepszych albumów zespołu braci Young. Cudowne riffy, chwytliwe (i to bardzo!!!) refreny, piękny wokal Bona (całkiem nieźle wspomagany chórkami), charakterystyczne brzmienie gitar, to wszystko znajduje się na "Highway To Hell". Gorąco polecam.
Bolilol / [ 20.11.2003 ]
|