W 1996 roku brazylijska Sepultura wypuściła kasetę VHS "We Are What We Are", na której dała upust swojemu niezadowoleniu z faktu "cenzurowania" przez telewizję najnowszych teledysków grupy. Fani mogli w domowym zaciszu obejrzeć klipy promujące kontrowersyjny "Roots" i samemu przekonać się, o co w ogóle ten cały szum. Co ciekawe, samo wydawnictwo również zostało ocenzurowane - w niektórych wydaniach "We Are What We Are" wulgarne słownictwo zostało "wygwiazdkowane". Zabawne, zwłaszcza biorąc pod uwagę ideę tego wideo - to całe pójście pod prąd, bez kompromisów, przeciw wielkim korporacjom.
"We Are What We Are" to trzy teledyski z albumu "Roots", tj. "Roots Bloody Roots", "Ratamahatta" oraz "Attitude", wzbogacone o wywiady z członkami zespołu. I choć każdy z muzyków zostaje tutaj dopuszczony do głosu, to jednak najwięcej do powiedzenia mają bracia Cavalera - a już zwłaszcza Max. Z ust artystów usłyszymy nie tylko krótką historię samego wydawnictwa wideo, ale również poznamy morze ciekawostek na temat poszczególnych klipów. Mi najbardziej podobał się segment poświęcony kapitalnemu wideo do "Ratamahatta". Dowiemy się nie tylko tego, skąd pomysł na tego typu animację, ale również kim był rozbójnik Virgulino Ferreira da Silva, czy też poznamy bohatera brazylijskich horrorów: Zé do Caixão. Również historia teledysku do "Attitude" (a przyznaję, że nie jest to mój ulubiony kawałek z "Roots") została ciekawie przedstawiona: od pomysłu zmarłego pasierba Maxa, do realizacji z udziałem m.in. Danny'ego Trejo ("Desperado", "Maczeta"). Pomiędzy poszczególnymi sekcjami wideo możemy oczywiście obejrzeć pełne klipy: skąpany w brazylijskiej kulturze (tradycyjne tańce, instrumenty, pokaz capoeiry) "Roots Bloody Roots", zrealizowany metodą poklatkową, szalony "Ratamahatta", no i "Attitude", w którym po folkowym wstępie trafiamy prosto na ring. Przyjemne, dobrze zrealizowane teledyski.
"We Are What We Are" wpasowuje się w trend, który był wówczas obecny na rynku. Wiele grup wypuszczało wtedy podobne wydawnictwa - w naszym dziale znajdziecie recenzje chociażby podobnych kaset VHS od Megadeth. To od Sepultury od nich nie odstaje. Z jednej strony jest krótsze (to w końcu tylko trzy teledyski), ale jednak wzbogacone zostało o ciekawą dodatkową zawartość (wywiady). Oczywiście to oryginalne wydanie to obecnie zabawa dla największych kolekcjonerów, ale jeśli chcielibyście się legalnie i bez technicznych przeszkód zapoznać się z "We Are What We Are" - żaden problem. Wideo stało się później częścią "Chaos DVD".