Druga część "historii Black Sabbath" rozpoczyna się w 1978 roku, a więc zaraz po odejściu Ozzy'ego Osbourne'a. Przez następne 14 lat przez zespół przewinie się całe morze mniej lub bardziej znanych muzyków, a niektóre składy legendy metalu okażą się nie tyle zaskakujące, co wręcz szokujące. Wydawać by się więc mogło, że to idealny temat na film dokumentalny. Niestety wbrew tytułowi, "The Black Sabbath Story" nie jest opowieścią o tych szalonych czasach, a bardziej zbiorem ciekawostek o grupie.
Oryginalnie "Volume II" ukazał się w 1992 roku nakładem PolyGram na VHS, natomiast ja w swoje ręce dostałem wznowienie na DVD z 2002 roku (od Sanctuary), wzbogacone o kilka bonusów. O nich za chwilę, gdyż najpierw wypada zająć się daniem głównym, a więc "historią" Black Sabbath. Jak już wspomniałem, ta jest tutaj raczej zbiorem ułożonych chronologicznie ciekawostek, niż pełnym kompendium wiedzy o zespole. Oglądamy sobie klipy lub fragmenty występów na żywo, przed którymi usłyszymy dwa lub trzy zdania o danym okresie od m.in Dio, Iana Gillana, Cozy'ego Powella, Billa Warda czy Geezera Butlera. Bywa szczerze do bólu (wokalista Deep Purple nie ukrywa, że pasował do Black Sabbath jak pięść do nosa, a oryginalny perkusista zwierza się z problemów z uzależnieniem), częściej jednak "gadające głowy" irytują i przeszkadzają - nie dość bowiem, że dostali szokująco małego czasu antenowego, to jeszcze trwonią go na pierdoły.
I to właśnie jest największy grzech tego wydawnictwa: zmarnowanie potencjału. W sekcji bonusowej trafiają się ciekawe, zabawne i oczywiście niewykorzystane wypowiedzi (Gillan o koncercie niczym z filmu "Oto Spinal Tap!" - prawdziwa perełka!), natomiast w głównym filmie pojawiają się ledwo kilkudziesięciosekundowe wywiady na banalne tematy, a intrygujące wątki nie zostają pociągnięte dalej. Usłyszycie o najdziwniejszym składzie Black Sabbath w historii? Fajnie - lecimy dalej, nie wyjaśniając o co chodzi. Pojawia się nazwisko Ray'a Gillena? Olać, zmieniamy temat! Szokuje również brak wypowiedzi ważnych członków Black Sabbath z tego okresu - gdzie Tony Martin? Gdzie Glenn Hughes? Neil Murray? Zamiast tego mamy (nie zawsze całe!) teledyski, które bez problemu znajdziemy w Internecie lub kawałki w wersjach na żywo - głównie z wciąż żyjącym w naszych sercach Dio. I choć gigant rocka kruszy w nich skały, to i tak trochę za mało tutaj zawartości.
Jak się zsumuje czas trwania głównego filmu wraz z bonusowymi wypowiedziami, to całość zamknie się gdzieś w okolicach... 70 minut. Dość marny wynik jak na "historię" o najważniejszym zespole w historii metalu, co nie? No ale to właśnie taki bardziej zlepek kilku klipów i numerów w wersjach na żywo, poprzecinanych dodatkowo krótkimi wypowiedziami muzyków, a nie prawdziwy dokument. Coś ewidentnie wypuszczonego pod promocję powstającego wówczas "Dehumanizer". I dlatego polecam to DVD tylko największym fanom.
Tracklista:
01. Intro
02. Die Young
03. Neon Knights
04. Trashed
05. Zero the Hero
06. No Stranger to Love
07. The Shining
08. Headless Cross
09. Feels Good to Me
10. I
Premiera: 1992 rok.
Wydawca: PolyGram (VHS) / Sanctuary Records (DVD).
Dodał: Tomasz Michalski [ 10-07-2021 | 08:51 ]