Kanadyjski heavy/thrashowy zespół Eidolon zaistniał na scenie metalowej w 1993 roku, kiedy to w Toronto, w stanie Ontario gitarzysta Glen Drover i perkusista Shawn Drover postanowili zrealizować swoje marzenia i plany. Bracia zamierzali skoncentrować się na muzyce. Zaczęli oczywiście od grania coverów. Glen zakupił nieco sprzętu do nagrywania i zorganizował własne studio. Z początku panowie tworzyli tylko metalową grupę instrumentalną, piszącą utwory z założenia bez udziału wokalu i chociaż to okazało się być niemałym wyzwaniem, to jednak wkrótce zdali sobie sprawę, że prawdziwa kapela nie obędzie się bez partii wokalnych. Tak więc po kilku studyjnych sesjach podjęte zostały próby znalezienia członków zespołu, aby skompletować skład i nagrać przygotowany już materiał na debiutancki album. Najszybciej powiodło się zwerbowanie basisty. Padło na Crissa Baileya, który dołączył do braci Droverów na przełomie 1993/4 roku. Pierwsze kompozycje umieszczono na demo "The Blue Tape" (1994). Niektóre z nich ("Hellbound", "Nemesis", "Darkfall") w 2003 roku trafiły na kompilacyjne wydawnictwo "Sacred Shrine".
Poszukiwania właściwych muzyków nie trwały zbyt długo. W 1996 roku został zrealizowany pierwszy krążek formacji, zatytułowany "Zero hour". Pełen skład Eidolon przedstawiał się wówczas następująco: Brian Soulard - śpiew, Glen Drover - gitara, Slav Siminic - gitara, Criss Bailey - gitara basowa oraz Shawn Drover - perkusja. Album został nagrany i wyprodukowany własnymi siłami (we własnym studio nagraniowym) i poprzez różne formy dystrybucji został wydany w Kanadzie, Ameryce, Japonii, Australii i części Europy. Płyta została dostrzeżona i otrzymała wspaniałe recenzje w wielu magazynach metalowych i rockowych we wspomnianych wcześniej państwach. Inaczej być nie mogło, gdyż muzycy zaproponowali ciężki, nadspodziewanie dojrzały, przemyślany, równy, różnorodny, złożony i ambitny materiał. Część kompozycji rozpoczynała się w bardzo delikatny, nastrojowy sposób, by po kilku chwilach rozwinąć się w mocne, czadowe numery. Przeważały średnie tempa, zaś thrashowe riffy i ostre solówki poprzeplatane były stonowanymi, nastrojowymi, niekiedy wręcz balladowymi (akustycznymi) wstawkami. Muzyka dużych kontrastów, tak najkrócej scharakteryzować można "Zero Hour". Bardzo korzystne wrażenie pozostawiły takie nagrania, jak: otwierający album, nie za szybki, miarowy, ostry "When Will It End", czy też wolny, niczym walec drogowy, transowy, rozbudowany, po części (we wstępie) nastrojowy "In Memory" oraz następujący po nim mocny "Blood Rain". We wszystkich wolniejszych, bardziej melodyjnych motywach i częściowo w partiach wokalnych Eidolon zbliżał się do dokonań Queensrÿche, z tym że ekipa Drovera grała generalnie znacznie ciężej.
Pomimo że pierwsze dzieło Eidolon zyskało przychylność prasy i uznanie wśród fanów metalu, to w grupie nie wszystko funkcjonowało jak należy i w efekcie z kapelą rozstał się gitarzysta Slav Siminic. W czteroosobowym składzie formacja przystąpiła do komponowania i zgrywania następcy "Zero Hour". W 1997 roku ujrzał światło dzienne drugi krążek grupy, zatytułowany "Seven Spirits". Ten koncept album tym razem był dziełem całego zespołu. W przygotowanie i zgrywanie historii "Siedmiu duchów" muzycy włożyli wiele serca, czasu i wysiłku. Płyta ta okazała się olbrzymim przedsięwzięciem pod każdym względem: treści (teksty), jak i samej muzyki. Historia "Seven Spirits" została oparta na walce człowieka z własnymi słabościami i narzuconymi mu wierzeniami religijnymi. "Seven Spirits" wydano na podobnych zasadach, co debiutancki album, czyli poprzez te same formy dystrybucji i we wspomnianych poprzednio krajach. Materiał zawarty na drugiej płycie okazał się znacznie mroczniejszy niż wydana w 1996 roku "Zero Hour" i spotkał się z różnym odbiorem. Nagranie "Seven Spirits" było ogromnym, ważnym i dobrym doświadczeniem dla zespołu, doświadczeniem, które w przyszłości jeszcze miało zaprocentować. Na drugim albumie muzycy Eidolon podjęli po części kontynuację stylistyki wypracowanej na debiucie. I tym razem dominowały utwory utrzymane w średnich tempach, a melodia co rusz wkradała się w ciężkie, potężne, monumentalne, nierzadko thrashowe gitary. Większy nacisk położono na zbudowanie klimatu, wprowadzono sporą dawkę nastrojowych motywów, zwolnień. Bez wątpienia ozdobą płyty był trzyczęściowy "Shattered Image", z początku nastrojowy, ale i niepokojący, przechodzący w prawdziwy walec z bardzo ciężkimi gitarami i znakomitym śpiewem Soularda. Żywe tempo, dobre thrashowe gitary, nieco "judasowskich" motywów oferował z kolei "No Escape". Na baczniejszą uwagę zasługiwał też utrzymany w klimatach Dream Theater i Queensrÿche tajemniczy, podniosły, półballadowy "Set Me Free". Album wieńczył cover Ozzy'ego Osbourne'a "Diary Of A Madman" (nie licząc dwóch bonusów). Znacznie ciekawiej prezentował się wokal Briana Soularda, który czasami przywodził na myśl szkołę i barwę głosu Geofa Tatea. Płyta ukazała się w niewielkim nakładzie dzięki Genocide Recordings, która wydała też debiut.
Niedługo po ukazaniu się drugiej płyty zespół opuścił gitarzysta basowy Criss Bailey. Zamierzał on realizować swoje inne muzyczne plany, ale nadal pozostawał w bliskim kontakcie z grupą. Jednakże kapela potrzebowała muzyka, który na stałe zaangażowałby się w pracę na rzecz Eidolonu. Znalezienie nowego basisty nie stanowiło dużego kłopotu, gdyż okazało się, że przyjaciel Briana Soularda - Adrian Robichaud również poszukiwał zespołu. Już z nim w składzie grupa zaczęła pisać i nagrywać swoją trzecią płytę, "Nightmare World". Muzycy zdali sobie sprawę, że chcąc wypłynąć na szersze wody i pokazać się większemu gronu odbiorców powinni związać się z jakąś liczącą się wytwórnią płytową. Dlatego też wysłali kopie przygotowanego już nowego materiału do wielu firm wydawniczych, na czele z odradzającą się i chyba najbardziej liczącą się na rynku amerykańskim Metal Blade Records. Kluczowym aspektem była dystrybucja, a ponieważ Metal Blade od pewnego czasu promowała wiele młodych, obiecujących grup (Brainstorm, Wardog, Destiny's End), dlatego bracia Droverowie uczynili wszystko, aby się z nimi w pierwszej kolejności skontaktować. Za tą wytwórnią przemawiał też fakt, iż szefowie Metal Blade Records wykazywali ciągłe zainteresowanie Eidolonem, odkąd ukazała się debiutancka płyta "Zero Hour". Rozmowy przebiegały pomyślnie i zespół podpisał długoterminowy kontrakt płytowy - na pięć wydawnictw - właśnie z Metal Blade.
W 2000 roku ukazał się na rynku ciekawy krążek Kanadyjczyków, zatytułowany "Nightmare World". Spotkał się on z bardzo życzliwym i dobrym przyjęciem zarówno ze strony prasy, jak i fanów metalu. "Nightmare World" należał do bardzo ambitnych, ostrych, mocnych albumów, z dużą dawką power/thrash metalu, ale też nie pozbawiony dawki melodii. Eidolon po raz kolejny przygotował trudny, ciężki w odbiorze krążek, wymagający skupienia, cierpliwości i uwagi, zawierający naprawdę bardzo dojrzałą, dopracowaną, urozmaiconą, ale i bezkompromisową muzykę. Tym razem Glen Drover jeszcze bardziej podkręcił tempo większości utworów. Już otwierający płytę numer tytułowy nie pozostawiał złudzeń, nacechowany był potęgą brzmienia, energią, thrashowymi zagrywkami. Więcej melodii w refrenach plus stylowe zwolnienia oferował powerowy "Lunar Mission", zaś sporą dawkę thrashu na wysokim poziomie przynosił świetny "Fortress Of Red". Niesamowitą, super szybką jazdę, po delikatnym wstępie, która to później przeradzała się w spokojne fragmenty mogli słuchacze usłyszeć w "Dreamscape". Bez wątpienia na trzecim krążku muzycy Eidolon osiągnęli szczyt swoich dotychczasowych możliwości i bardzo wysoko ustawili poprzeczkę zarówno konkurencji, jak i... sobie, na przyszłość.
W 2000 roku Glen Drover zagrał na płycie "House Of God" Kinga Diamonda. Decydując, że nie będzie trasy koncertowej promującej "Nightmare World", muzycy Eidolon powrócili do studia nagraniowego, aby przygotować w 2001 roku kolejne swoje dzieło, zatytułowane "Hallowed Apparition". Ta płyta miała być z założenia bardziej bezpośrednim, całkowicie metalowym atakiem, tak więc wszelakie keyboardy zostały usunięte a partie akustyczne sprowadzone do absolutnego minimum. Zespół postanowił zrobić coś zupełnie nowego, stąd całkowita rezygnacja z klawiszy. Na "Hallowed Apparition" tym razem Gen Drover i spółka nieco większy nacisk położyli na zbudowanie mrocznego klimatu, ale całość dzieła nadal osadzona była w ramach bardzo ciężkiego power metalu. Początek albumu nie pozostawiał złudzeń: dość szybkie, motoryczne, agresywne, ostre "De-Evolution" i "Lords Of Desecration" oparte na ciekawych thrashowych riffach i fantastycznej pracy perkusji zapierały dech w piersiach. Zwolnienie następowało dopiero przy czwartej kompozycji. Kolejne cztery kawałki nie pozwalały się słuchaczom nudzić. Mroczny "Forgotten City" oparty był na świetnym judasowskim motywie, nieco thrashowania i fantastyczne gitary biły z "Prelude Into Fear", wspaniałymi solówkami i pięknym klimatem urzekał "Minal Alternations", zaś hiper przyładowanie, mocarne gitary przynosił "You Will Burn!". Eidolon nic nie spuścił z tonu i dobrze, że tak się stało, powstał kolejny znakomity album, dorównujący "Nightmare World". "Hallowed Apparition" został doceniony i otrzymał bardzo pozytywne recenzje w całej Europie, nic więc dziwnego, że zespół otrzymał zaproszenie na jeden z największych niemieckich festiwali Bang Your Head, ostatecznie dzieląc scenę z takimi znakomitościami, jak Judas Priest, Megadeth, czy będącymi u szczytu popularności Finami ze Stratovarius, a także powracającymi z "niebytu" muzykami Helstar. Po powrocie z Europy, wokalista Brian Soulard został poproszony o odejście z grupy z powodów muzycznych, co jednak dla fanów grupy nie było to do końca zrozumiałym posunięciem.
Muzycy zaczęli pisanie następnej płyty, szukając jednocześnie nowego wokalisty/frontmana, który wypełniłby powstałą lukę. Ostatecznie został nim Pat Mulock, który dołączył do reszty ekipy już w samym studio nagraniowym. Efektem wysiłków i pracy kapeli okazał się krążek "Coma Nation", który został wydany w 2002 roku. Powstała chyba najcięższa płyta formacji, utrzymana w ramach heavy metalowych, a dokładniej była to mieszanka speed, thrash, heavy metalu z zastosowaniem na powrót takich elementów, jak keyboardy i akustyka. "Coma Nation" okazała się chyba najbardziej nierówną pozycją w dyskografii grupy i chyba najsłabszą! Zespół tym razem zrezygnował z budowania mrocznej otoczki i klimatu na rzecz jeszcze większego podkręcenia tempa i zdecydowanie bardziej położył nacisk na ciężar kompozycji. Ostre gitary, thrash wzorowany na starej szkole amerykańskiej i miażdżąca wokół wszystko sekcja rytmiczna były głównymi atutami tej jak dotąd najmocniejszej płyty Kanadyjczyków. Materiał zawarty na "Coma Nation" niestety do zbytnio urozmaiconych nie należał, był za to bardzo spójny i zwarty, ale generalnie przeważała na nim monotonia. Coś zacięło się w tym znakomicie prosperującym monolicie, jakim do tej pory był Eidolon. Owszem, moc, szybkość były jak nigdy dotąd, ale zabrakło nieco wyobraźni i inwencji twórczej. Jaśniejszymi punktami krążka okazały się nagranie tytułowe (na wskroś bardzo judasowskie) oraz osiemnastominutowy, chyba nieco nadmiernie rozbudowany i wydłużony "Within The Gates". Warto jeszcze wspomnieć, iż nowy wokalista godnie zastąpił swojego poprzednika.
Eidolon za często nie koncertował, a wynikało to zarówno z racji dość rygorystycznego kontraktu z firmą Metal Blade, dla której formacja musiała przez pięć lat, każdego roku nagrywać płytę oraz faktu, iż bracia Droverowie zawsze preferowali pracę studyjną nad występy na scenie. Ale tych ostatnich nie unikali. Zazwyczaj grupa po nagraniu danego albumu pojawiała się na kilku festiwalach, czy to w Stanach, Kanadzie czy w Europie, po których powracała do studia i zajmowała się komponowaniem następnego materiału. Muzycy Eidolon wzięli udział w kilku festiwalach w 2003 roku, jakie odbyły się głównie w Europie, między innymi pojawili się na Wacken Open Air. Pod koniec czerwca 2003 roku wyszła wspomniana już na wstępie kompilacja "Sacred Shrine", natomiast jesienią tego samego roku światło dzienne ujrzał następca "Coma Nation", zatytułowany "Apostles Of Defiance". Album okazał się bardzo ciężki, dobry, równy, choć tradycyjnie nieco monotonny i ukazał się ostatecznie 6 października nakładem Metal Blade/Skyscraper Music Records. Tym wydawnictwem grupa ostatecznie wypełniła kontrakt z Metal Blade. Krążek pilotowała kompozycja "Demoralized". Wydawca przygotował również limitowaną edycję "Apostles Of Defiance", do którego dodany został bonusowy dysk z albumem "Zero Hour" z 1996 roku. Wersja ta zawierała również zdjęcia z czasów nagrywania tej płyty oraz teledysk do kompozycji "Coma Nation".
Jednak dalsza działalność Eidolon stanęła pod sporym znakiem zapytania. Otóż w połowie 2004 roku Glen Drover został nowym gitarzystą Megadeth! Został on zwerbowany do wspomnianego bandu przez samego Dave'a Mustaine'a na kilka tygodni przed rozpoczęciem wielkiej amerykańskiej trasy koncertowej po Stanach, promującej powrotny krążek Megaśmierci "The System Has Failed". Problemy z Menzą spowodowały pewne komplikacje przed samym tour, ale z pomocą Rudemu Dave'owi przyszedł Glen Drover, który zaproponował na miejsce Nicka swojego brata - Shawna!
Prace nad kolejną płytą Eidolon, zatytułowaną "The Parallel Otherworld", zaczęły się w 2004 roku i trwały dwa lata, głównie dlatego, że Megadeth bardzo dużo koncertował, więc Droverowie byli mocno zajęci. Najpierw zarejestrowano partie perkusyjne, a nastąpiło to tuż przed dołączeniem Droverów do ekipy Mustaine'a. Pozostałe partie instrumentalne zostały dograne już podczas przerw w trasie Megadeth. Cały materiał w końcu trafił do Norwegii, do Nilsa K. Rue, wokalisty Pagan's Mind, który został nowym "gardłowym" zespołu. Dołożył on wokale i linie melodyczne. Tym samym Nils przełamał monopol Shawna Drovera, dotychczasowego tekściarza i twórcy linii melodycznych zespołu. Na siódmej, ostatniej jak dotąd płycie Eidolon, która ukazała się w barwach Escapi w 2006 roku gościnnie wystąpiło kilku znamienitych gitarzystów. I tak w coverze Mercyful Fate "The Oath" partie solowe należały do Michaela Dennera i Hanka Shermana. Poza znamienitym duńskim duetem swoją cegiełkę do płyty dołożyli inni nie mniej utalentowani muzycy, jak Chris Caffery (m.in. ex-Savatage), Michael Romero (Symphony X), Frank Aresti (ex-Fates Warning) i Kim Mitchel. Co ciekawe zespół uderzył w bardziej progresywne rejony, odrobinę przypominające dokonania Pagan's Mind. Kompozycje zostały jednak należycie dociążone, tak by fani nie mieli wątpliwości, że muzycy nie zapomnieli jakie elementy stanowiły o tak wyrazistej stylistyce grupy.
Czy "The Parallel Otherworld" to już pożegnalny album Eidolon? Czas pokaże. Glen Drover miał zamiar raz jeszcze nagrać płytę "Seven Spirit", która jak dotąd nie doczekała się odpowiedniego wydania (ukazała się jedynie w niewielkim, niezależnym nakładzie). Wypada jeszcze dopowiedzieć, że Brian Soulard, były wokalista Eidolon zagrzał sobie miejsce w nowym projekcie o bardzo heavy metalowo brzmiącej nazwie - 7th Reign, z którym w 2007 roku nagrał przyzwoity, debiutancki krążek zatytułowany po prostu "7th Reign".
Muzyka jaką tworzą bracia Droverowie pod szyldem Eidolon to bez wątpienia nowoczesny, ciężki heavy metal, mocno osadzony i oparty na thrashowych gitarach i mocno bijącej sekcji, w którym zauważalne są elementy charakterystyczne dla takich formacji jak: Judas Priest, Forbidden i Queensrÿche.
(powyższe opracowanie w nieco zmienionej i bardziej obszernej formie znalazło się w 15 numerze Pure Metal magazynu)
Bio: Tomek/Nevermore
DYSKOGRAFIA:
1996 - Zero Hour
1997 - Seven Spirits
2000 - Nightmare World
2001 - Hallowed Apparition
2002 - Coma Nation
2003 - Apostles Of Defiance
2006 - The Parallel Otherworld
|