1. Altars to the Ones Above
2. Curse of Consciousness
3. Anti-Life Code
4. Slaves
5. Fend Off the Wolves
6. Lifeforce
7. Like Ravens, Like Crows
8. Sacred Heart



Jest sobie taki zespół, co się zowie Loathing. Powstali w 2008 roku. Cztery lata później wydali pierwszą (i jedyną jak na razie) EP'kę "EP 2012" i podesłali ją do recenzji. W 2014 wypuścili debiutancki krążek, który zatytułowali "We Are the Hunt", który też przysłali. Rok 2019 i druga płyta studyjna - "Altars to the Ones Above", którą też znalazłem w swojej skrzynce. Co zrobić. Myślę, że to pod jakieś nękanie można podciągnąć, prawda? Dodam, że po drodze przydarzył nam się wywiad... ech...

A już tak całkiem serio, to trochę ekipie z Loathing zeszło z tym albumem numer dwa. We wspomnianym wywiadzie, który odbył się wiosną 2015 roku muzycy wspominają, że materiał jest w zasadzie gotowy i pod koniec owego roku planują wejść do studia. Ciekawe zatem, jak to wszystko się potoczyło. No ale to nie miejsce i nie czas na takie rozkminy. Tutaj tylko i wyłącznie o płycie "Altars to the Ones Above".

W porównaniu do poprzedniego albumu mamy ponownie 8 kompozycji, ale tym razem zespół poszalał z czasem - materiał trwa 35 minut z małym zapasem (poprzednik 30 i pół minuty). Muzycznie większych zmian nie stwierdzono. Zespół dalej ciśnie swoje muzyczne ADHD i bardzo swobodnie skacze pomiędzy stylistykami. Mamy death, mamy sludge, mamy sporo groove i to co pomiędzy tymi gatunkami się znajduje. Oczywiście nie jest to jakiś bezsensowny bigos, czy inny misz-masz, ale w pełni przemyślane i poskładane kompozycje. Od pierwszej nutki, do ostatniej słychać, że te kompozycje są dopracowane w każdym calu. Świetne chodzi sekcja, perkusja - od blastów do spokojniejszy przejść. Do tego świdrujące gitary, czy też bardziej leniwe (momentami wręcz doomowe) riffy. Całość naprawdę robi wrażenie. Tym bardziej, iż w obrębie każdej kompozycji mamy wspomniane wcześniej ADHD. Muzycy nie boją się zmieniać wątków, tempa, czy zaskakiwać słuchacza niespodziewanymi zagrywkami.

Wokalnie mamy raczej niskie growle i w zasadzie to tyle. Trochę szkoda, że nie ma większej różnorodności i jakiejś większej emocji w tym śpiewie. Myślę, że przydałoby się lekko ubarwić środki ekspresji. Ogólnie strona wokalna jest w porządku i wszystko tutaj się zgadza. Jednak mimo wszystko - instrumentalnie to granie poszło do przodu i fajnie jakby o wokalu też mógłbym tak napisać. Całość składa się na kawał dobrej muzy. Słucham tego krążka i jestem pod wrażeniem zmysłu kompozytorskiego chłopaków z Loathing. Łatwo przecież w tak "pokombinowanym" graniu się zagubić, a oni robią to z takim wyczuciem. Jest fragment młócki i już człowiek zaczyna myśleć, że mogliby to zmienić, i w jakiś czarodziejski sposób to następuje. W drugą stronę jest oczywiście podobnie. Numery przelatują błyskawicznie i nawet nie wiadomo kiedy płyta się kończy.

Jakoś niespecjalnie jestem w stanie wskazać jeden numer, który robi na mnie największe wrażenie. W każdym są kapitalne fragmenty i momenty. No tak z dużym wysiłkiem to wskazałbym na instrumentalne odjazdy w "Like ravens, like crows" - te szybkie partie robią mi bardzo dobrze. Co do narzekania (wszak trzeba zawsze szpilę wbić, nawet sąsiadowi, prawda?) to hmm... szczerze mówiąc nie mam powodu. Uwagi co do wokalu zgłosiłem wcześniej, ale to jest takie moje widzimisię bardziej. Brzmienie super, kompozycje świetne, aranżacje utworów kapitalne, płyta schludnie wydana... jednym słowem bardzo dobrze Loathing, siadaj trzy minus! A serio - całkiem dobra płyta i polecam każdemu.

Altars to the Ones Above:



Piotr "gumbyy" Legieć / [ 15.05.2020 ]




 -  EP 2012

 -  We Are The Hunt





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Loathing
Altars to the Ones Above

Loathing - 2019 r.




7,5/10



 -  EP 2012

 -  We Are The Hunt



© https://www.METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!