Xandria - "Cuda czekają na nas"


W tym roku niemiecka Xandria powróciła z długo wyczekiwanym następcą wydanego w 2017 roku albumu "Theater of Dimensions". Krążek "The Wonders Still Awaiting" jest wyjątkowy, ponieważ pojawił się na nim całkowicie nowy skład formacji: Marco Heubaum pożegnał się bowiem… ze wszystkimi dotychczasowymi muzykami. Jak do tego doszło? Jak w ogóle wyglądała praca przy ósmej płycie? Jak się współpracowało z prawdziwą orkiestrą i chórem? Między innymi na te pytania odpowiadał założyciel, lider i główny kompozytor Xandrii. Przed Wami: Marco Heubaum.





MetalSide.pl: Xandria wydała w tym roku nowy album, ale zanim się nim zajmiemy, to zacznijmy od trzyletniej przerwy, która rozpoczęła się wraz ze startem pandemii. Co się działo z zespołem pomiędzy 2019 a 2022 rokiem? I muzykami?

Marco Heubaum: 2019? (myśli) Ach, pewnie zauważyłeś, że właśnie w 2019 roku daliśmy ostatni koncert…

Nie tylko. Nawet w social mediach mamy taką dziwną, trzyletnią dziurę.

To prawda. Zespół zrobił sobie wówczas przerwę. Tak naprawdę to mieliśmy ją od 2018 - po prostu zostało wtedy jeszcze kilka zaległych koncertów. Sama Xandria została odstawiona na bok, ponieważ musieliśmy przemyśleć parę spraw. Spojrzeć na to wszystko z pewnego dystansu, zdecydować o tym, co chcemy robić w przyszłości. Już wtedy zaczynałem pracować nad nowymi kawałkami. Mogłem złapać oddech, nieco odpocząć, odzyskać energię - to coś, czego potrzebowałem. Po jakimś czasie znów zaczęliśmy ze sobą rozmawiać i okazało się, że nie jesteśmy już na tej samej ścieżce. Zdecydowaliśmy więc, że każdy pójdzie własną drogą. Ja będę kontynuował swoją przygodę z Xandrią, ze swoją muzyczną wizją. Aby ją urzeczywistnić musiałem oczywiście poszukać nowych muzyków. To wszystko działo się właśnie w tym okresie. I tak się akurat złożyło, że w zasadzie cały świat miał wtedy przerwę. Ale to tylko zbieg okoliczności, że przerwę miała wówczas również i Xandria.

Z tym nowym składem powróciliście singlem "Reborn". O samym numerze nieco później. Na razie zajmijmy się najbardziej rzucającym się w oczy członkiem zespołu: wokalistką. Jak doszło do zwerbowania Ambre?

Pracowaliśmy już razem wcześniej nad jednym projektem - zanim zacząłem pisać nowy materiał. Znałem więc jej możliwości. Kiedy pojawiły się pierwsze pomysły na nowe kompozycje, to w głowie miałem właśnie jej głos. Przy okazji demówek postanowiłem sprawdzić jak to rzeczywiście będzie wyglądać - nagrała do nich swoje wokale i okazało się, że świetnie to wszystko brzmi. Tak to się właśnie zaczęło. Była ona pierwszą osobą zaproszoną do nowej Xandrii. Była obecna przy najwcześniejszych wersjach numerów.

Co wniosła do Xandrii? Widziałem, że była też odpowiedzialna za część tekstów.

Tak, tak. Obydwoje zajmowaliśmy się pisaniem tekstów na album. Mieliśmy podobne pomysły co do tego, o czym może opowiadać dana kompozycja, o czym chcielibyśmy, żeby opowiadała. Rozmawialiśmy na temat tekstów, które piszemy, wiedzieliśmy o czym pisze druga strona. Czuliśmy je i rozumieliśmy ich związek z muzyką. To był bardzo przyjemny proces. Poza tekstami wniosła oczywiście swój przepiękny głos, który uwielbiam od samego początku. To zróżnicowanie w ekspresji jest niesamowite. Na poprzednim albumie gościnnie pojawił się Björn z Soilwork - chciałem zrobić coś podobnego z Xandrią również w przyszłości. Gdy kompozycja robi się mroczniejsza i cięższa, to potrzebuje odpowiedniego wokalu, dzięki któremu dana partia robi się bardziej intensywna. Jako że zawsze słuchałem zespołów reprezentujących te bardziej ekstremalne gatunki, to cieszę się, że mogę teraz bez przeszkód korzystać z growli. Jako kompozytor mogę bowiem umieścić takie wokale jakie chciałem. Oczywiście w muzyce Xandrii zawsze będzie miejsce dla klasycznego śpiewu - na nowym albumie znajdziemy niejedną taką partię. Nie dlatego, że wypadało je umieścić, ale dlatego, że po prostu pasują do tej muzyki. Cieszę się, że Ambre potrafi to wszystko.

A skąd się wziął Dimitrios, Tim i Rob? Znaliście się już wcześniej?

Nie, nie znaliśmy się. Wszyscy trafili do zespołu w wyniku… Cóż, po prostu pytałem się różnych ludzi czy może znają kogoś, kto może kogoś polecić (śmiech) Na liście pojawiło się parę nazwisk. Ze wszystkimi miałem okazję później porozmawiać. Było parę długich wymian zdań i choć nie dla wszystkich znalazło się miejsce w grupie, to jednak poznałem mnóstwo ciekawych muzyków. Dimitrios, Tim i Rob mają fajne osobowości - co było dla mnie bardzo ważne. Bo wiadomym było, że potrafią grać. Rozumiemy się zarówno na płaszczyźnie prywatnej, jak i muzycznej.

Jak duży wpływ mieli na warstwę instrumentalną nowego albumu? Bo z tego co się orientuję, to większość partii nagrałeś sam.

Tak. Oczywiście wnieśli swój wkład w album, gdy nagrywali swoje partie w studio, jednak nie brali udziału w procesie komponowania. Dodali jednak cząstkę siebie. Dimitrios dla przykładu miał parę pomysłów na ścieżki perkusji - o których ja jako osoba nie grająca na bębnach bym nie pomyślał. To bardzo ważne, by również i inne osoby mogły dzielić się swoimi spostrzeżeniami. Mogą bowiem wnieść coś, o czym ty nawet byś nie pomyślał, a dzięki czemu sama muzyka korzysta.

Na "The Wonders Still Awaiting" usłyszmy prawdziwą orkiestrę symfoniczną. Jak doszło do współpracy z Sofia Session Orchestra?

Orkiestrę zasugerował mi Lukas Knoebl, który na albumie odpowiadał za orkiestracje oraz aranże klawiszy. Znał ją, co było miłym zbiegiem okoliczności, bo jestem fanem serialu "Mroczne Materie". A właśnie jej chór możemy usłyszeć na ścieżce dźwiękowej. Dodatkowo pracowaliśmy nad kompozycją, która była nawet trochę tym serialem zainspirowana. Mieliśmy więc chór z "Mrocznych Materii" śpiewający w kawałku inspirowanym "Mrocznymi Materiami" - niesamowite! (śmiech) Mają tam znakomitych śpiewaków, którzy potrafią nadać numerom filmowego klimatu. Uwielbiałem ich obserwować przy pracy. Bo musiałem być razem z nimi, by móc dawać wskazówki. Często dyrygent pytał się np. czy dany fragment wyszedł ok., czy ma być mocniejszy, bardziej subtelny itp. Bardzo ciekawe doświadczenie.

Który kawałek był inspirowany serialem?

Ten, którego tytuł roboczy brzmiał "Dark Materials". To pierwszy numer na nowym krążku: "Two Worlds". "His Dark Materials" opowiada o światach równoległych. Nasza historia opowiada o dwóch światach w znaczeniu metaforycznym - niby więc coś zupełnie innego, ale jednak uznaliśmy, że to niezły zbieg okoliczności. Kolejny punkt styczny z serialem. Fani zauważą, że to otwarcie albumu jest silnie inspirowane ścieżkami dźwiękowymi z filmów - mamy chociażby długie, klimatyczne partie.

Przy okazji "The Wonders Still Awaiting" po raz pierwszy współpracowałeś z chórem dziecięcym. Jak różni się praca z normalnym chórem a tym dziecięcym?

Uhm… To bardzo ciekawe pytanie. Oczywiście dzieci nie mają takiego doświadczenia jak osoby dorosłe. Czasami trzeba więc zrobić więcej podejść do danej partii, by osiągnąć zamierzony efekt. Z drugiej strony wprowadzają taki powiew świeżości: były bardzo podekscytowane tym projektem. Nigdy wcześniej nie współpracowały z zespołem metalowym. Śpiewały całym sercem, dając z siebie wszystko. Ich entuzjazm był cudowny.


Po raz pierwszy zdecydowałeś się także na siedmiostrunową gitarę. Dlaczego?

Na co? Bo nie usłyszałem?

Na siedmiostrunową gitarę.

Ach, no tak. Tak naprawdę, to nie był to pierwszy raz. Na poprzednim krążku również użyliśmy takiej gitary, ale wtedy za te partie głównie odpowiadał Philip Restemeier. Teraz po prostu ja się tym zająłem. Nie jest też tak, że wcześniej nie stroiliśmy gitar tak nisko. Stroiliśmy, ale sześciostrunową - z której korzystam na koncertach. Na żywo korzystam właśnie z gitar z sześcioma strunami - które wykorzystuję do różnych strojeń. I niektóre kawałki bardzo ciężko zagrać na żywo, bo wykorzystujemy cztery czy nawet pięć różnych tonacji. I teoretycznie można to ogarnąć jednym instrumentem, ale są techniki, które działają tylko w tej jednej konkretnej. W pewnym momencie trzeba więc zmienić instrument. Ja rozwiązałem to w taki sposób, że na żywo cyfrowo zmieniam strojenie. Potrzebuję innej tonacji? Wystarczy, że nacisnę stopą odpowiedni przycisk. Przydatna rzecz. Na żywo bardzo dobrze to działa, ale w studio chcę żeby wszystko brzmiało jak najbardziej naturalnie - dlatego zdecydowałem się na siedmiostrunową gitarę.

Pierwszym kawałkiem promującym nowy album był "Reborn". Dlaczego on? Chciałeś nie tylko pokazać co nas czeka na pełnym albumie, ale także przekazać, że Xandria się "odrodziła" w nowym składzie?

Tak, tak, tak! Dokładnie! (śmiech) Tytuł utworu sprawił, że był to oczywisty wybór. Bo ten tytuł i sam tekst nie jest przypadkowy: "Reborn" rzeczywiście opowiada o naszym powrocie, o radzeniu sobie z naszą trudną przeszłością, odzyskiwaniu sił na kontynuację muzycznej wizji, na sprawienie, by lśniła tak, jakbym tego chciał. O tym właśnie opowiada sam tekst i dlatego właśnie chciałem żeby był to pierwszy singiel. Dodatkowo pod względem muzycznym jest to kawałek wpadający w ucho, a jednocześnie dość rozbudowany - trwa w końcu przeszło 5 minut. Są w nim fragmenty, których nie spodziewałbyś się w singlach: muzycznie wchodzimy na nieco wyższy pułap.

A dlaczego tytuł utworu "The Wonders Still Awaiting" stał się tytułem całego albumu? Kawałek opowiada o podróży, odkrywaniu nowych rzeczy. Chciałeś nim powiedzieć: "to nie koniec naszej przygody"? "Mamy jeszcze wiele rzeczy do pokazania"?

Tak, również! (śmiech) Ma różne znaczenia. "Reborn" jest dokładnie tym czym myślisz. "The Wonders Still Awaiting" można rozpatrywać pod tym kątem, że Xandria muzycznie ciągle ma coś do przekazania - i dlatego wróciliśmy. Tytuł wybrałem jednak z innego powodu. Uważam, że "cuda czekają na nas" jako "ludzkość", np. pod względem technologicznym. Przebyliśmy długą drogę, wysyłamy ludzi w kosmos, byliśmy na księżycu, wynaleźliśmy niesamowite rzeczy. Jednocześnie zgubiliśmy gdzieś równowagę: niszczymy środowisko, doprowadziliśmy do zmian klimatycznych, które mogą się skończyć katastrofą. Pewne rzeczy idą w złym kierunku, ale sytuacja ciągle jest do odratowania. Musimy coś z tym zrobić. Inaczej nigdy nie zobaczymy, nie odkryjemy cudów czekających w przyszłości. Nie możemy siedzieć z założonym rękoma licząc na to, że wszystko się samo naprawi. I nie chodzi tylko o samo środowisko, w którym żyjemy, o dbanie o planetę. Ważny jest także ten aspekt cywilizacyjny i społeczny. W wielu miejscach na świecie nie są przestrzegane prawa człowieka, ludzie nie mogą żyć, tak jakby tego chcieli, nie mogą mówić rzeczy, które chcieliby powiedzieć. A nawet w niektórych rozwiniętych krajach dochodzi do tego, że ta wolność zaczyna być zagrożona. Musimy na takie rzeczy reagować i móc się im przeciwstawić. Inaczej świetlana przyszłość może nie nadejść. Identyczny motyw znajdziemy również w "Two Worlds". Mamy tam nasz świat w przyszłości, który może się ziścić jeśli będziemy podejmować odpowiednie decyzje. Ale jeśli wszystko pójdzie w diabły, to czeka na nas kolei świat rodem z dystopii.

No właśnie… W tekście mamy "orwellowską dystopię", "fake newsy", "truciznę zalewającą świat" - inspirowałeś się pandemią?

Troszeczkę. Pandemia była jak szkło powiększające, przez które mogliśmy wyraźniej zobaczyć pewne niebezpieczne tendencje. Ludzie przestali wierzyć w fakty, nie chcieli bazować na rzeczywistej wiedzy. Pojawiali się ludzie, którzy żeby zdobyć lajki czy followersów manipulowali informacjami czy rozpowszechniali kłamstwa. To niebezpieczne. Co ma być naszą wspólną płaszczyzną, jeśli już nawet niektórzy uważają, że Ziemia jest płaska? Idziemy w złym kierunku - i pandemia to uwypukliła.

Na drugim singlu pojawił się Ralf Scheepers z Primal Fear. Jak to się stało, że w ogóle pojawił się na krążku? Miałeś w głowie jeszcze jakieś kolaboracje?

To bardzo proste. Kawałek ten jest interesującą mieszanką różnych stylów. Zaczynamy czymś na kształt nowoczesnego death metalu - po skomponowaniu tej kompozycji do głowy przyszły nam kapele w stylu Arch Enemy. W refrenie natomiast cofamy się do lat 80-tych: tym klasycznym riffem i ogólnym klimatem. Postanowiliśmy pójść tą drogą i stworzyć duet z pasującym do tego wokalistą. Od razu przeszedł nam do głowy Ralf. W Niemczech jest jednym z tych największych. Ma fantastyczny, klasyczny, odpowiednio zadziorny głos. Po prostu napisałem do niego maila z zapytaniem czy byłby zainteresowany. Następnie przesłałem mu sam kawałek - i spodobał mu się. Wokale nagrał w swoim własnym studio. Tak naprawdę, to twarzą w twarz spotkaliśmy dopiero przy okazji kręcenia klipu (śmiech) To było bardzo przyjemne doświadczenie.


W "You Will Never Be Our God" pojawiają się wysokie, operowe wokalizy, których jednak na samym albumie jest dość mało. Dlaczego?

Cóż… (myśli) Potrzebowałem głosu, który jest w stanie bezpośrednio dotknąć cię na płaszczyźnie emocjonalnej. Śpiewu, który jednocześnie jest bardziej zróżnicowany, niż ten klasyczny. Oczywiście na samym krążku znajdziemy więcej operowych partii, ale jako kompozytor nie chciałem robić tylko jednej rzeczy z wokalami - nie satysfakcjonowało mnie to. Ambre wniosła to zróżnicowanie, dzięki któremu mogłem wyrazić pewne rzeczy. I się rozwinąć. Mroczniejsze, cięższe partie mogły być teraz wspomagane odpowiednim głosem - a tego właśnie chciałem.

Wszystkie growle to jej sprawka?

Tak, wszystkie partie są jej. Wszystkie growle, wszystkie te operowe wstawki, które usłyszysz w poszczególnych kompozycjach - to wszystko ona. Swoją drogą to naprawdę imponujące, że posiada tak zróżnicowane umiejętności.

Wpadliście na pomysł, by część dochodu z limitowanej edycji płyty oddać na rzecz Eden Reforestation Project. Skąd w ogóle pomysł na coś takiego?

Tak, tak! Już wcześniej mówiłem o tym, że część numerów na płycie porusza ważne społecznie tematy - to był taki symboliczny sposób na to, by zwrócić na nie uwagę. Eden Reforestation Project dostanie 1 euro od każdego limitowanego boxa - a dodam, że wszystkie się już sprzedały. Robią niesamowite rzeczy: zalesiają, czasami w bardzo trudnych warunkach, tereny, które zostały wcześniej zniszczone. Nie tylko lasy deszczowe, ale i inne miejsca zniszczone przez człowieka. Chcą, by powstało tam coś nowego - i bardzo mi to imponuje. Ich działalność pokazuje, że rzeczywiście można coś zrobić, można naprawić pewne rzeczy.

Mieliście już okazję przetestować nowy line-up Xandrii i nowe kawałki na żywo podczas trasy z Visions of Atlantis. Jak zostaliście przywitani? Jak fanom podobały się nowe numery?

Było bardzo fajnie! Przede wszystkim po długiej przerwie mogłem znów stanąć na scenie i zobaczyć naszych fanów. Wśród widowni byłem w stanie wychwycić parę znajomych twarzy - z naszych poprzednich wizyt. Miło było zobaczyć, że dali oni radę przetrwać te ostatnie lata, że dalej są razem z nami, wiesz? W końcu w tamtych czasach nic nie było pewne. Ta pierwsza trasa scementowała nas jako zespół - opiekowaliśmy się sobą nawzajem, pilnowaliśmy czy komuś czegoś nie brakuje, odbyliśmy wiele ciekawych rozmów itd. Załowaliśmy, że ta trasa minęła tak szybko.

A jak podobało Ci się we Wrocławiu?

Pamiętam ten koncert. W Polsce działa nasz fanklub - parę osób prowadzi specjalną stronę na Facebooku. Wspierają nas i miło było ich poznać osobiście. Przygotowali parę akcji, np. kartki z wiadomościami na poszczególne kawałki - dla przykładu na "Reborn" unosili w górę kartki z napisem "We Are Reborn". Super sprawa. Nie sposób nie było się uśmiechnąć. Aż mieliśmy ochotę na to, by po by paru sekundach przestać grać i po prostu zejść ze sceny by ich wszystkich przytulić (śmiech) Super!

To jak już jesteśmy przy koncertach. Na albumie mamy prawdziwą orkiestrę, mamy prawdziwy chór… Nie myślałeś o jakimś epickim koncercie właśnie z orkiestrą i chórem na żywo?

Tak, to by było coś niesamowitego. Tylko wiesz… Zespołu takiego jak my nie stać by było na zrobienie czegoś takiego - nie jesteśmy tak duzi, jak chociażby Nightwish. Mieszamy więc prawdziwe instrumenty z bardzo wysokiej jakości samplami. Używamy techniki, która często wykorzystywana jest przy ścieżkach dźwiękowych. I mamy od tego wspaniałego gościa, a więc Lukasa Knoebla, odpowiadającego za aranżacje. Zna się na tym, ponieważ pracował nawet przy hollywoodzkich filmach. Jego pracę możesz usłyszeć chociażby na "Moonfall". Dobrze było mieć kogoś z takim doświadczeniem, robiącego taką robotę specjalnie dla Xandrii. Programował pewne rzeczy, które później miksowaliśmy z prawdziwymi smyczkami, by uzyskać takie organiczne brzmienie. Wyszło super, ale oczywiście fajnie byłoby zrobić taki pełny koncert. Wszystko rozbija się jednak o finanse. Możemy zgłosić się do orkiestry z zapytaniem czy nie chcieliby stanąć z nami na scenie, no zaraz potem byśmy musieli odpowiedzieć na pytanie: "no dobra, a ile nam zapłacicie?" (śmiech) Jeśli nadarzy się okazja, to pewnie, ale na ten moment nie jest to do zrobienia.

I to by było na tyle! Dzięki za poświęcony czas i na koniec poproszę słówko dla polskich fanów zespołu Xandria!

Jasne! Tak jak wspomniałem: podczas naszej ostatniej wizyty w Polsce było super. Czujemy prawdziwą więź z polskimi fanami - kochamy u Was grać! Nawet na naszych social mediach często komunikujemy się z osobami z Polski, więc… Tak, dziękujemy Wam wszystkim na nieustanne wsparcie i mam nadzieję, że wkrótce znów się spotkamy! Wszystkiego dobrego!


Autor: Tomasz Michalski

Data dodania: 22.05.2023 r.



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!