Tajne Stowarzyszenie Abstynentów - któż nie zna tego wspaniałego, starego, polskiego zespołu? Zwłaszcza osoby, które przeżyły początki epoki heavy metalu w naszym kraju wiedzą o czym teraz piszę. Zespół, który wniósł do naszej muzyki wreszcie trochę czadu, pokazał, że w Polsce metal (no jeszcze wtedy tylko hard rock) też żyje! Wszystko się zaczęło właśnie tutaj, właśnie teraz od momentu spotkania: Andrzeja Nowaka, Stefana Machela, Marka Kapłona, Marka Piekarczyka i Janusza Niekrasza. Chłopaki potrafili stworzyć taką muzykę, która miałaby siłę przebicia, znalazłaby wielu swoich zwolenników. Szalenie porywająca muzyka, a do tego dodać jeszcze luzackie teksty piosenek, ich proste przesłanie, docierały do słuchacza z największą łatwością. Na koncertach publika wariowała jak po****na. I trudno się dziwić! Jak na tamte czasy TSA w Polsce to było coś, jak światło w naszym wycenzurowanym, komunistycznym tunelu. Dzięki tej kapeli mamy teraz fabrykę polskiej ciężkiej muzyki. I tak ma być! Lecz mimo wszystko "abstynenci" na zawsze pozostaną dla mnie numerem "1" in Poland.
Przyjdzie mi teraz pisać o płycie, którą śmiało można dziś nazwać polskim klasykiem naszej ulubionej muzyki. "Heavy Metal World", to trzecia studyjna płyta formacji z Opola i czwarta w ich całym dorobku. Muszę szczere powiedzieć, że w studiu chłopaki nie grzeszą doskonałą produkcją. Szczególnie słuchając wokalu, można pomyśleć, że krążek nagrywała banda amatorów, która preferuje nam tylko jeden wielki syk i wycie psa. Jednak cała prawda wychodzi dopiero na Live. Sam miałem przyjemność podziwiać TSA w akcji i jedno Wam powiem - PRAWDZIWY POLSKI HEAVY METAL!!! No cud, że wróciłem stamtąd żywy. Tak czy inaczej, muszę powiedzieć, że "Heavy Metal World", da się znieść. Oczywiście jeśli chodzi o oprawę, a nie o materiał. Produkcja jest całkiem niezła, chociaż jeszcze nie szczytowa. Ale mimo to słuchajmy i podziwiajmy!
Nasz "Heavy metalowy świat" zawiera "aż" 9 utworów. Może troszeczkę mało, jednak w tamtych czasach stawiano na jakość, nie na ilość. Wśród nich znalazły się kompozycje napisane z humorem: "Pioselka" i "TSA pod Tatrami". W tym drugim, Piekarczyk genialnie podrobił gwarę góralską. Reszta to już solidne, heavy-rockowe, najczęściej nagrane w średnim tempie utwory. W każdym, mamy solówki na najwyższym poziomie, czasem proste, czasem zakręcone riffy i jak na tamte czasy, niezwykle ciężkie brzmienie gitar. Na uwagę zasługuje praktycznie każdy z bywalców longplaya. Czy to dynamiczny "Koszmarny Sen", czy balladowy "Alien", czy też "Biała śmierć", "Kocica", "Maratończyk", w których swoje nieprzeciętne umiejętności prezentuje nam Stefan Machel. W tych dwóch ostatnich, wyraźnie słychać u młodego gitarzysty, wpływy Angusa Younga z AC/DC. Echa solówkarza z legendarnej australijskiej kapeli, można było też rozpoznać na poprzednich płytach. Zresztą, patrząc na zachowania Stefka, model gitary SG, ubiór, który stanowią jedynie krótkie spodenki, no i wcześniej wspomniany styl gry, ewidentnie pokazuje, że naczelny świr AC/DC, przemawia przez niego niczym medium. O drugim wioślarzu - Andrzeju Nowaku, może nie można powiedzieć, że jest super szybko-graczem, jednak mimo wszystko uważam, że jest niedoceniany. Posłuchajcie sobie jego solówki chociażby w "Alien". To, co facet wyprawia, jest istną dramaturgią. Warto też zauważyć, że na każdym koncercie, gra inaczej. Gra tak, jak czuje, stara się coś powiedzieć przez instrument. Oszczędnie bo oszczędnie, ale tak nie zagra nikt inny. Tak więc możecie odłożyć sobie wszystkie studyjne nagrania z solówkami Andrzeja. Na pewno nie starajcie się ich na siłę zapamiętać, bo i tak nie nadążycie za grą Nowaka. Wracając na drogę kawałków, ciekawy jest również "Ty, on i ja", w którym obaj gitarzyści, wymieniają się swoimi zagrywkami. Jednak obowiązkową pozycją dla każdego polskiego fana heavy metalu jest utwór tytułowy. Wszystkie przeze mnie wymienione, to perełki nagrane z heavy-ikrą, jednak ten ostatni to już prawdziwa potęga. Gitarowy ciężar, polski heavy metalowy hymn. Można nie znać "Kocicy", "Białej śmierci", ale to już nie sposób jest odpuścić. Nie ma opcji, by "Heavy Metal World" nie pojawił się na koncercie.
Wypowiadałem się na temat gitarzystów, więc pasowałoby uzupełnić akta reszty muzyków. Na temat Marka Kapłona i Janusza Niekrasza, powiem tylko tyle, że stanowią mocną podporę w tle, dla naczelnych świrów. Mam tu na myśli oczywiście obu wioślarzy, no i jednego z najlepszych na świecie wokalistów - Marka Piekarczyka. No z tym światem może lekko przesadziłem, ale w Polsce osobiście nie znam takiego gardłowca, który by go przeskoczył. To frontman, obdarzonym olbrzymią charyzmą i jak się okazuje niezły jajcarz. Kiedy słucham sobie płyt z koncertami, lub czytam wywiady, to o mało nie kończę w stanie upłakanego ze śmiechu.
"Heavy Metal World", to ostatnia płyta nagrana z Andrzejem Nowakiem i Markiem Kapłonem. Później już raczej wielkich przełomów w dziejach kapeli nie było. Jednak pamiętajmy, że żywa legenda polskiego metalu, została reaktywowana w starym składzie. TSA wciąż żyje i koncertuje! Co prawda na skakanie po scenie, krótkie spodenki i inne wariacje nie możemy liczyć. W końcu mają swoje lata, ale muzyka się nigdy nie zestarzeje. Życzę Wam abyście mieli nie jedną okazję wybrać się na ich koncert i przeżyć magię prawdziwego show. Nie chcecie mieć tej przyjemności?
"Kroczy świat, dokąd nie wie nikt głuchy już na twój krzyk dzisiaj wiec, z nami głośno krzycz może usłyszy nas..."
Klasyka, po prostu klasyka! Ocena chyba zrozumiana?
Blackout / [ 05.03.2011 ]
|