CD I:

01. Mastercutor
02. 24/7
03. They Want War
04. The Bullet And The Bomb
05. Midnight Mover
06. Vendetta
07. Mission No. X
08. Midnight Highway
09. The Wrong Side Of Midnight
10. Breaker
11. Guitar Solo
12. Princess Of The Dawn
13. One Lone Voice
14. Winterdreams

CD II:

01. Living For Tonite
02. Thunderball
03. Drum Solo
04. Man And Machine
05. Animal House
06. Metal Heart
07. Holy
08. Balls To The Wall
09. Fast As A Shark
10. Burning
11. Outro
12. I'm A Rebel



Chyba mam ostatnio jakiś problem z tzw. "orientacją w terenie". O co chodzi? No cóż... w przeciągu kilku tygodni po raz drugi zostałem zaskoczony w sklepie muzycznym. Nie tym, że jakaś płyta okazała się nadspodziewanie powalająca. Tutaj chodzi o to, że zauważyłem album, o którym nie miałem zielonego pojęcia. Po prostu przegapiłem informację o premierze kolejnego wydawnictwa. Tym razem trafiło na Dziadka Udo i koncertówkę "Mastercutor Alive". Przyznaję, że spoglądając na tytuł tego CD miałem spore obawy. Nie oszukujmy się, że płyta "Mastercutor" to kawał świetnego grania. Album koncertowy otrzymał rozszerzenie "Alive" i od razu na myśl przyszły mi ostatnie pomysły koncertowe Iron Maiden (zrealizowane) i Judas Priest (planowane). Oczywiście chodzi o odgrywanie studyjnych krążków na koncertach. Po prawdzie nikt jeszcze tego nie rejestrował na oficjalnym CD, no ale ktoś musi być pierwszy... W przypadku U.D.O. to byłby niezły cios dla fanów.

Na szczęście Udo Dirkschneider i jego załoga jeszcze nie zwariowali i w setliście wszystko jest jak należy. Pamiętam z jakim niepokojem zaglądałem na drugą stronę tego CD. Po przeczytaniu całości musiałem zrobić to ponownie. Tym razem już z dużym uśmiechem na mojej buzi. Płyty już nie odłożyłem na półkę, tylko dziarsko powędrowałem z nią do kasy. Co spowodowało takie zachowanie? A proszę bardzo: "Midnight Mover, "Breaker", "Princess Of The Dawn", "Winterdreams", "Living For Tonite", "Metal Heart", "Balls To The Wall", "Fast As A Shark", "Burning", "I'm A Rebel". 10 kompozycji z dyskografii Accept - TO-JA-NIE-MAM-PY-TAŃ proszę Państwa. Do tego dodajmy świetne U.D.O.-we "Holy", "Thunderball", "24/7", "Mission No. X", "Man And Machine", "Animal House". Z płyty "Mastercutor" mamy tylko 3 utwory, całkiem udany tytułowy, a jeden to ballada. Jak widać ostatnie wydawnictwo nie stanowi o sile tego krążka. Jak dla mnie ta setlista to cud-miód-marzenie. I jak tu nie kochać Dziadka Udo?

Koncert został zarejestrowany 3 maja 2008 roku w niemieckim Tuttlingen. Działo się to przy okazji świętowania 20-lecia istnienia zespołu U.D.O., który powstał w 1987 roku. Przy dźwięku specjalnie nie majstrowano, dzięki czemu mamy całkiem naturalny zapis koncertu. Przyznaję, że bardzo lubię takie rozwiązanie w przypadku albumów "Live & Alive". Nie ma tutaj tego krystaliczo-sztucznego brzmienia, którym skażonych jest wiele ukazujących się obecnie koncertówek. Koncert metalowy to dobra zabawa, sporo szaleństwa i dużo energii. Laboratoryjne poprawki powodują zanik tej koncertowej magii. Zostaje wypasione brzmienie i uczucie wielkiej sztuczności. To mnie zniechęca do słuchania.

Niewątpliwie należy pochwalić magika od gałek odpowiedzialnego z dźwięk na "Mastercutor Alive". Całość brzmi bardzo przestrzennie i selektywnie. Gitarowe solówki są w osobnych kanałach i odsłuch w słuchawkach ma dodatkowy smaczek. Lekko niepokoi bardzo niska barwa głosu Dirkschneidera, który wiadomo jak śpiewa. Tutaj brzmi bardzo grobowo (brrrr...) i czasami słuchać jakieś pogłosy i przestery. Całość brzmienia osiągnęła taką niską i miękką ciepłość. Brzmi to może z lekka staroświecko, ale ja jestem z tego bardzo zadowolony.

Zespól jest w dobrej formie, może bez fajerwerków, ale też bez okazywania jakiejkolwiek słabości. Zresztą to jest U.D.O. i kto miał być przyjemność na warszawskim koncercie w 2003 to wie o czym mowa. Niemcy to koncertowa maszyna, tutaj nie ma mowy o niedociągnięciach. Ma być świetna zabawa i dokładnie tak jest. Jeszcze słówko o publiczności. Niemcy żyją tym koncertem i żywiołowo reagują na sceniczne wydarzenia.

Widać (na DVD), słychać i czuć, że U.D.O. (i w domyśle Accept) w Niemczech cieszy się wielkim szacunkiem. W pełni zasłużonym należało bo dodać. "Mastercutor Alive" to niewątpliwa gratka dla fanów starszej daty. Ktoś wychowany na wczesnych płytach Accept nie przejdzie obojętnie obok tego wydawnictwa. Co by tu nie mówić to Metal Heart zobowiązuje! Ja słuchając tej podwójnej płyty "żałuję", że nie było mnie na tym koncercie. I to chyba jest najlepsza rekomendacja dla tego krążka.

Piotr "gumbyy" Legieć / [ 19.01.2009 ]




 -  Thunderball

 -  Mission No. X

 -  Dominator





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








U.D.O.
Mastercutor Alive

AFM Records - 2008 r.




-/10



 -  Thunderball

 -  Mission No. X

 -  Dominator



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!