Za każdym razem gdy słyszę takie płyty dochodzę do wniosku, że Iron Maiden to zespół, który ma chyba największy wkład w obecną scenę metalową. Gdzie by nie spojrzeć są zespoły grające "pod Ironów". Czy to Polska, Niemcy, Rosja czy też Hiszpania, wszędzie znajdziemy kapele, które próbują dorzucić "swoje 3 grosze" do stylu wypracowanego przez Harrisa i spółkę. Wydawałoby się, że ciężko coś nowego wymyślić, że płyty te będą cholernie nudne i wtórne, wszak mistrzów podrobić się nie da, a i lepiej zagrać coś bardzo trudno. Tierra Santa pochodzi ze słonecznej Hiszpanii gdzie wydawać by się mogło granie metalu może być ostatnią rzeczą do roboty. A jednak znalazło się kilku zapaleńców.
"Ziemia Święta" (co jak co, ale nazwę to oni mają beznadziejną :)) serwuje nam już piąty album. Muszę przyznać, że niedawno wszedłem w posiadanie poprzednich dokonań kapeli i śmiało mogę stwierdzić, że "Indomable" to najlepsza płyta zespołu. Praktycznie każdy krążek był... taki sam, ale najnowszy sprawia zdecydowanie najkorzystniejsze wrażenie. Co ja mogę powiedzieć o tej muzyce? Ano to, że pachnie tutaj Iron Maiden z każdym dźwiękiem, oczywiście jest masa własnych dobrych pomysłów, ale duch Dziewicy unosi się nad całym albumem. Jeżeli miałbym wskazać jeszcze jakiś zespół to wybrałbym HammerFall. Wszystko to kwestie instrumentalne bo wokal to już inna bajka, wystarczy spojrzeć na tytuły utworów... tak wokalista Tierra Santa śpiewa po hiszpańsku. Muszę Wam powiedzieć, że język ten całkiem nieźle komponuje się z muzyką, a że śpiewaka Tierra Santa ma całkiem niezłego można się do tej "niedogodności" szybko przyzwyczaić a potem nawet polubić.
Wszystko byłoby średnie gdyby nie gitarzyści, nie dość, że wygrywają bardzo ciekawe heavy metalowe riffy, to solówki i harmonie przyprawiają mnie o zawrót głowy. Niektóre sola po prostu są genialne. Za to należą się im bardzo wielkie brawa. Na pewno gdyby nie ten element krążek nie byłby tak udany. Wystarczy posłuchać takich kawałków jak "Las Walkirias" czy dziewiątej na płycie, perełki zatytułowanej "Azote De Dios". Szczególnie ten drugi utwór jest godny odsłuchania, prawdę mówiąc dla tego kawałka warto mieć ten album. Może to i głupie ale tak jest. Ten numer jest po prostu piękny. Gwarantuje, że każdy z Was się w nim zakocha. Brak mi słów by opisać piękno melodii, które słyszę w tym numerze.
Na koniec nie będę się rozwodził. Jeżeli chcecie spróbować czegoś innego, głównie chodzi mi tu o hiszpańskie wokale, jeżeli chcecie posłuchać naprawdę dobrych i dopracowanych solówek, jeżeli lubicie Iron Maiden i stary klasyczny heavy metal, jeżeli macie ochotę na kilka świetnych melodii to sięgnijcie po ten krążek. Na pewno gra warta świeczki.
Krzysiek / [ 27.03.2003 ]
|