No i doczekaliśmy się kolejnego reprezentanta muzyki nazwanej przez Rhapsody "Hollywood Metal" z prawdziwego zdarzenia, przyznam się szczerze, że wszystkie te włoskie zespoły, które na siłę próbują wypłynąć na fali popularności Rhapsody czy Labyrinth czasami mnie śmieszą. Momentami za bardzo przeginają z klawiszami i wychodzi z tego taka cukierkowata papka. Prawdę mówiąc Thy Majestie nie jest jakimś potentatem na metalowym rynku, więc wielu mogło by pomyśleć, kolejne trochę gorsze Rhapsody. Jednak pierwszy krążek jaki słyszałem "The Lasting Power" (jest to drugi album Włochów, pierwszego "Perpetual Glory" niestety nie znam) pokazał, że w Thy Majestie jest odrobina własnych niezłych pomysłów.
"Hastings 1066" to bez wątpienia skok do przodu w porównaniu z poprzednim albumem, na którym i tak mieliśmy kilka bardzo dobrych numerów, tu jednak grupa naprawdę pokazała swoje bardzo duże umiejętności. Słychać oczywiście inspirację rodakami z Rhapsody, jednak utwory utrzymane są na naprawdę wysokim poziomie. Ale w końcu uczyć się trzeba od najlepszych. Już intro wprowadza nas w klimat całego albumu, epickie chóry, znakomite, piękne melodie klimatem przypominające muzykę z ostatniej części Heroes Of Might And Magic. Dalej mamy już niesamowite riffy, bardzo dobrego wokalistę, mnóstwo chórów - jednym słowem bombastyczny włoski metal.
Kolejny "Echoes Of War" to utwór utrzymany w klimacie całej płyty, epicki klimat, częste zmiany tempa, mnogość elementów symfonicznych, znakomitych chórów. Aranżacje niczym nie odbiegają od tych znanych z albumów takich grup jak Rhapsody i Blind Guardian. Thy Majestie naprawdę niczym nie ustępuję wyżej wymienionym kapelom, klasyczne wstawki są naprawdę niesamowite. Trzeba jeszcze wspomnieć o chórach, bardzo ciekawą rzeczą jest połączenie wokali męskich i damskich. Robi to naprawdę ogromne wrażenie. Muzyka staje się przez to bardziej epicka a zarazem potężna.
Podsumowując, jest to jeden z niewielu albumów włoskiej kapeli grającej epic metal, który naprawdę mi się spodobał, ba... słucham tej płyty na okrągło. Nie ma tu klawiszowych plam, są za to znakomite chóry, riffy, klasyczne wstawki. Epic metal bardzo lubię, ale tylko w najlepszym wykonaniu, strasznie nie cierpię drugoligowych włoskich kapel, Thy Majestie jednak albumem "Hastings 1066" wdarło się do ekstraklasy epic metalu. Zdecydowanie obok Rhapsody są teraz jednym z najlepszych włoskich zespołów metalowych.
Krzysiek / [ 30.08.2003 ]
|