Warszawski kolektyw That's How I Fight założyli w 2020 muzycy Rigor Mortiss i Titanic Sea Moon, dwóch uznanych w świecie nieprzystępnej elektroniki projektów. Ich nowy twór bardzo różni się stylistycznie od ich pierwotnych zespołów. Wydał wcześniej jeden album i jedną EP, do tego zapis koncertu z serii Zawieje organizowanej przez wytwórnię Requiem Records. Wszystkie dotychczasowe wydawnictwa zostały z aplauzem przyjęte przez krytykę.
Nowy album artystów ze stolicy posiada w przeważającej części łagodne oblicze, które zaliczyłbym do ambient. Podłożem tej twórczości jest improwizacja. Muza jest spokojna, odprężająca, sielska ale nie przez cały czas. Miejscami dźwięki robią się tajemnicze, przechodząc w klimaty niepokojące, ciemne, dark ambientowe. W kilku fragmentach muzycy przyśpieszają, pojawiają się tematy mocne, ciężkie, drażniące, industrialne. Zawsze jednak te mocne uderzenia pod koniec utworu się wyciszają. Płyta składa się tylko z sześciu tracków ale za to długich, bo całość trwa ponad godzinę. Siłą tego krążka jest użycie obfitego instrumentarium i bogactwo aranżacji. Słyszymy łagodną elektronikę, ale też pianino, smyczki, perkusję, kotły, gitarę elektryczną, ciężki bas, ostrą i mocną elektronikę. Słyszymy też głosy mężczyzn - pojedynczych i ich grup, mówiących, skandujących, czy też odgłosy tłumu. Każdy z tych instrumentów został wykorzystany w urozmaicony sposób.
Stylistycznie dominuje osjaniczny ambient, ale muzyka pomimo swojego pokojowego nastawienia nie nudzi, co świadczy o wysokich umiejętnościach artystów. Całość jest bardzo estetyczna i przyjemna. Generalnie ta muza nie ma nic wspólnego z metalem. Osobiście wolę rzeczy albo bardziej mroczne albo bardziej agresywne. "Movement Two" trochę nie pasuje do profilu MetalSide. Jadnak nawet metalowiec czasami potrzebuje posłuchać czegoś z innej bajki.
Livius Pilavi / [ 02.07.2024 ]
|