1. Panzerfura
2. Poroniec
3. Oko
4. Brek Zarith
5. Lete
6. Lucyferyna
7. Niezatapialny
8. Skrzypłocz
9. Z raju won



Około trzy lata temu trio Wij wydało debiutancki album, który narobił sporo zamieszania w naszym rodzimym podziemiu. Wówczas muzyczna formuła jaką zaproponował zespół określona mianem "proto metal" sprawdziła się idealnie - "zmetalizowane" utwory rodem z lat 70. Album ten otrzymał wiele pozytywnych recenzji, jednak EP'ka "Przeklęte Wody" z 2022 r. przyniosła już inny klimat. I gdy teraz słucham najnowszego albumu "Przestwór" nasuwa się myśl, że wspomniana EP'ka była zapowiedzią tego co nadejdzie.

Jak widać Wij kontynuuje liryczny klimat debiutanckiego albumu, także nazywając tytuł nowego albumu dziwnym słowem. Podobnie jak i tytuły poszczególnych utworów. Jak wspomniała wokalistka i autorka tekstów - Tuja Szmaragd - posiada ona "wielkie zaplecze wiedzy bezużytecznej o dziwnych stworach, nikomu niepotrzebnych legendach, wszystkim co dziwne, groteskowe, niesmaczne, nietypowe. A wyobraźnia jest jak mięsień i trzeba ją ćwiczyć, żeby dobrze niosła". I ponadto okładkę do "Przestworu" tworzył jeden z bardziej cenionych artystów polskiej sztuki współczesnej. Jak widać jest ona dość osobliwa, hipnotyzująca, trochę kosmiczna i nieco orientalna.

Przyznam, że Wij zaskoczył mnie tym albumem (wcześniej nie słyszałem EP'ki "Przeklęte Wody"). A pierwszą moją myślą było to, że ktoś pomylił krążek z opakowaniem! Za ciężkie jak na Wij! Pierwszy utwór "Panzerfura" gitarowo zaczął się prawie jak szwedzki death metal, szybko i brutalnie, całość na barytonowych gitarach. Gdyby nie śpiew Tuji i doom-metalowe zwolnienie to byłby z tego niezły death'n'roll. Tuja jest z wykształcenia operową śpiewaczką, więc ma potencjał. Oczywiście operowo nie śpiewa ale za to czysto, bardzo doniośle i energicznie. Chociaż miejscami usłyszymy operowe momenty. Ponadto otrzymamy niskie wokale w "Brek Zarith" oraz monstrualny growlujący ryk w "Niezatapialny". Z kolei "Skrzypłocz" ze swoim melancholijnym śpiewem i melodyką gitar zabrzmiał momentami jak wytrawny gotycki metal. Choć wiem, że to moje określenie na ten utwór nie spodobało się Tuji, ale jak mi powiedziała "każdy usłyszy co innego".

Również utwór "Lucyferyna" jest kolejnym dowodem na progresję w kompozycjach Wij. Utwór ukazuje psychodeliczne doomowe riffy na tle klimatycznej metalowej solówki. Niestety solówek jest jak na lekarstwo, bo naprawdę poszerzają one przestrzeń muzyczną Wij. No i "Z raju won" wieńczy album. Muzycznie również jest bardzo motoryczny i energiczny, wręcz muzycznie skandynawsko-death metalowy. Album "Przestwór" zyskał też sporo stoner i doom metalowej atmosfery, oczywiście z zachowaniem pierwotnej, osobliwej tożsamości Wij. Album "Przestwór" chwilami klimatem przypomina Danzig, Type O'Negative i stary Black Sabbath, ale oczywiście z żeńskim wokalem. Ciekawostką jest to, że Wij nie używa basu. Przez co brzmienie całości jest bardzo charakterystyczne, ale wcale nie ubogie. Czego dowodzi chociażby utwór "Late", który we wstępie rozpościera czyste "basowe" dźwięki.

"Przestwór" to tylko niewiele ponad 30 minut muzyki. Ja czuję ogromny niedosyt i prognozuję, że zrobi jeszcze większe zamieszanie niż debiut.

Poroniec:



Paweł "Pavel" Grabowski / [ 05.02.2024 ]




brak recenzji





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Wij
Przestwór

Piranha Music - 2023 r.




9/10



brak recenzji



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!