Piąty album black metalowców ze śląska był już nagrywany w kwietniu 2022 roku (co trwało do marca 2023) w ich własnym studiu HH Soundlab Studio. A zatem w kilka miesięcy po wydaniu poprzednika - "Sacra Doctrina". Ponadto w tym roku Hegeroth obchodzi trzynastkę i nadal jest projektem studyjnym obsługiwanym przez Bene (gitary i bas) oraz Bilę (wokal, perkusja). Autorem okładki jest Maciej Kamuda (Blut aus Nord, Nunslaughter, Master). I tym razem Hegeroth we wkładce z tekstami obok angielskojęzycznych, cytuje również je po polsku.
Na "Disintegration" panowie trzymają się swojej drogi. Kanony które posłużyły im do tej kreacji są prawie niezmienne. Skandynawski (śląski) black metal. Prawie stylowo zagrany. Pełen drapieżności i swoistej melodyki, gdzie drapieżne riffy i blasty przeplatają się ze zwolnieniami oraz gitarową melodyką. A wyłaniający się gdzieniegdzie czysty bas akcentuje powagę sytuacji. Jak i jego melodyczne zagrywki ciekawie podkreślają zakończenia niektórych fraz.
Ale dlaczego określiłem, że album jest prawie stylowo zagrany? Gdyż wiemy, że Hegeroth nie stroni od miażdżących death metalowych zagrywek na gitarach, na przykład z tłumionymi riffami, ale jednak nadal z black metalową wokalistyką. W której tutaj dominuje melorecytowany skrzek z bardziej emocjonalnymi porywami wnoszącymi więcej agresji do wokali (zmieniając ich ton). Ciekawe czy death metalowych momentów jest więcej na "Disintegration" niż na "Sacra Doctrina"? Chyba tak. Podobnie pomyślałem przy melodyjnych solówkach, które modyfikują nieco atmosferę ze złowieszczej i mrocznej, na mroczno-psychodeliczną. I również Hegeroth nie oparł się psychodelicznym gitarowym wtrętom (co od jakiegoś czasu pojawia się wśród śląskich black metalowców). Jednak na razie to tylko jakieś muzyczne majaczenia, nie tak wyraźne.
A skoro mowa o atmosferze, to miejscami zawieje wręcz atmosferycznym black metalem. Słychać "burzumowskie" patenty. Jest mrok, jest groza, jakaś tajemnica... I bez wątpienia czarci klimat!