01. You Will Die 02. Dreadful Anarchy 03. State of Oppression 04. Age of War 05. Enemy 06. Like Animal 07. Rwanda 08. Hunting Season 09. I Hate Saint 10. About Gods
Formacja Asylum ukształtowała się w roku 2006, po dwóch wcześniejszych reformach. Pod tym szyldem ekipa wydała EP'kę "Beyond Beliefs" w 2008 roku i debiutancką płytę "Independent" dwa lata później, po czym... przestała istnieć. Rok 2019 przyniósł reaktywację kapeli i zespół wrócił do świata żywych. Z tej okazji poproszono mnie o zrecenzowanie debiutanckiej płyty sprzed dekady. To do dzieła!
"Independent" to dziesięć kompozycji i 37 minut grania. Muzycznie mówimy tutaj o thrash metalu, ale takim utrzymanym w średnich tempach i flirtującym (bardzo delikatnie) ze śmierć graniem. Mamy nisko "śpiewane" growle i dosyć melodyjne sola. Średnia tempa utrzymują się w zasadzie cały czas i jest to trochę monotonne. Choć muzycy jakby mają tego świadomość, bo dodają różne patenty na przełamanie - fajny etniczny motyw w kompozycji "Rwanda", który mocno ubarwia opowieść. Z riffami jest różnie - czasami mało wyraziste, ale w większości bardzo rumiane, jak na przykład w "Like Animal". Świetny marszowy riff robi robotę na cały numer. Albo motoryczny motyw z "Hunting Season". Zwracam uwagę na całkiem dobrą pracę perkusji, która potrafi dociążyć niektóre momenty i nieźle dołożyć do pieca. Nie są to jakieś skomplikowane rzeczy - po prostu odpowiednie zagęszczenie i już się robi ciekawiej.
Najbardziej pomarudzę na stronę wokalną tego wydawnictwa - praktycznie przez cały czas mamy jednostajny growl. Jedyny rodzynek to numer "State of Opression" w którym pojawia się drugi (czysty) głos, przez co od razu zmienia się odbiór tego utworu. Naprawdę ten dwugłos i dynamika tego kawałka robi wrażenie. Wokalista Paweł, czy też "Zły", ja poproszę o większe urozmaicenie linii wokalnych. Dziękuję. A bardziej poważnie - po prostu jest zbyt monotonnie, zdecydowanie potrzebna większa różnorodność. No i jak już tak stękam, to wspomnę też o miksie - mam wrażenie, że wokal jest ciut za bardzo z przodu... no ale to było nagrywane 10 lat temu, więc specjalnie bym się nie czepiał.
Cóż więcej można dodać? W sumie nie wiem... "Independent" to płyta całkiem udana. Biorąc pod uwagę, że to debiut, to nawet sprawnie to wszystko idzie. Oczywiście biorę poprawkę, że to wszystko działo się dawno temu. Kompozycje całkiem przyjemne, coś tam załoga kombinuje w ich obrębie. Nie ma wymuskanego brzmienia, a za to mamy posmak podziemia. Cały materiał klei się przyzwoicie, pomimo tych wszystkich drobnych niedociągnięć. Wstydu definitywnie nie ma, a jest kawał grania od serducha.