Gregoriev to jednoosobowy projekt multiinstrumentalisty Grzegorza Morawskiego znanego z zespołu Skóra Świata. "When Death Comes" to koncept album zainspirowany powieścią Jonathana Carrolla. Muzyka i teksty to muzyczna odpowiedź Gregorieva na powieść zatytułowaną "Na pastwę aniołów". W tekstach poszczególnych kompozycji odnajdziemy sporo odniesień i cytatów z tej książki.
A muzycznie co Gregoriev nam proponuje? Zdecydowanie możemy tutaj mówić o muzyce gotyckiej. Coś na pograniczu rocka i metalu. Jeśli miałbym podać kilka nazw innych zespołów, to te będą pasowały: Paradise Lost, XIII.Stoleti, Fields Of The Nephilim, czy Type O Negative. Jest dosyć różnorodnie, od dosyć spokojnego grania ("Peace"), po nieco mocniej rozpędzone kawałki, a kończąc na pędzącym na thrashową modłę numerze "War", w którym pojawiają się nawet growle. Jeśli chodzi o urozmaicenie, to ten materiał sporo w tym temacie oferuje. Wspomnieć wypada również, że w dwóch numerach gościnnie pojawia się wokalistka Anna Sipko.
Jak widać na załączonym obrazku - jest dosyć różnorodnie i trudno jednoznacznie zaszufladkować (jak ja to lubię!) tę muzykę. Oczywiście dla niektórych słuchaczy może to być jakiś tam problem, bo mam świadomość, że niektórzy wolą spójność stylistyczną. Mi akurat takie "pomieszane" granie całkiem fajnie podeszło i słucham tych utworów ze sporą przyjemnością. Materiał zupełnie mnie nie nudzi i ta jego różnorodność jest dla mnie atutem. Nie brakuje ciekawych rozwiązań stylistycznych i przeróżnych form muzycznej ekspresji.
A teraz taka mała ciekawostka Po pierwszych odsłuchach moim zdecydowanym faworytem był ten najbardziej metalowy numer ("War"). Po kilku kolejnych zacząłem bardziej doceniać inne kompozycje i tutaj bardzo mocno do gustu przypadł mi numer sześć, czyli "Deceit". Taki mocno progresywny (ja i progres?), fajnie pokombinowany i z pięknie intrygującą solóweczką. Ogólnie w dalszej części tego kawałka Grzegorz wyczarował świetny klimat. Kapitalny numer!
"When Death Comes" to typowy gotycki materiał. Jest bardzo tajemniczo, grobowo, pesymistycznie. Ta muzyka budzi niepokój i niespecjalnie daje nadzieję, że na końcu będzie pozytywnie. Tutaj warto wspomnieć, iż teksty (i jak słychać - muzyka też) opowiadają o konfrontacji człowieka ze śmiercią... Jak wiadomo, ta walka z góry jest skazana na porażkę jednej ze stron. I ta muzyka doskonale to prezentuje, po prostu... taki mamy klimat.
Gregoriev pokazał, iż potrafi opowiadać muzyką bardzo ciekawą historię. Jak napisałem wcześniej - mamy różne formy ekspresji i cały ten materiał jest dosyć różnorodny. Bardzo przyjemnie (czy też raczej nieprzyjemnie) się w nim zanurzyłem i pozwoliłem, żeby ta opowieść mnie poniosła. A wycieczka ta była bardzo mroczna i niepokojąca. Doskonale wiem, że właśnie to autor miał na myśli i tutaj może być siebie zadowolony. Pełen sukces.