»»
Margarete Kreuzer - Revolution of Sound. Tangerine Dream
20 stycznia 2015 roku w Wiedniu w wieku 70 lat zmarł Edgar Froese - założyciel i lider legendarnego niemieckiego zespołu Tangerine Dream. Choć ta założona w 1967 roku formacja zaczynała od gitarowej psychodelii, będąc częścią sceny tworzącej krautrock, to jednak szybko zaczęła dodawać do swojej muzyki techniczne nowinki, na czele z syntezatorami i sekwencerem. Z czasem Tangerine Dream stał się legendą kosmicznych, elektronicznych dźwięków, swoimi odważnymi pomysłami inspirującą morze artystów - nie tylko innych muzyków. Rok po śmierci Edgara hołd dla działalności Tangerine Dream postanowiła złożyć Margarete Kreuzer. Zbudowała pomnik trwalszy niż ze spiżu?
"Revolution of Sound. Tangerine Dream" to dość dziwny film. Przez historię formacji prowadzi nas narrator, wcielający się w rolę Edgara. Powoli i niespiesznie opowiada o jej narodzinach, zmianach składu, niektórych albumach czy co ważniejszych wydarzeniach. Zobaczymy pierwsze koncerty Froese'a z zespołem The Ones, przejrzymy fotki ze spotkaniem z Salvadorem Dalim, weźmiemy udział w legendarnym koncercie w katedrze w Reims, jak również rzucimy okiem na współpracę z Brianem May'em z Queen oraz z Rockstar Games przy "GTA 5". Niby więc odhaczamy co trzeba, ale ostatecznie pozostaje spore uczucie niedosytu. Nie da się bowiem ukryć, że zaskakująco dużo czasu poświęcono pierdołom, a wydawać by się mogło ważne punkty w historii Tangerine Dream są zaledwie wspomniane mimochodem. Z rzeczy całkowicie zbędnych: cały segment filmu poświęcono przyjaźni Edgara z Davidem Bowiem, mimo że przecież nie doprowadziło to do żadnej kolaboracji czy zmian w brzmieniu. Niby mamy film dokumentalny stawiający Froese'a na piedestale (żeby nie było: całkiem słusznie!), ale o jego wielkości świadczyć mają nie albumy-pomniki, nie odważne pomysły, a przyjaźń z innym znanym artystą. Trochę słabo, a takich kwiatków jest w "Rewolucji dźwięku" więcej: kręcenie wideo do "Melrose" to bite kilka minut, a przecież znów: nie było to, de facto, nic rewolucyjnego.
Oglądając film można niekiedy odnieść wrażenie, że pewne wydarzenia są obecne tylko dlatego, że akurat trafiło się na materiał wideo z tego okresu, a nie dlatego, że były one ważne. Wyobraźcie sobie, że na odejście jednego z najważniejszych członków Tangerine Dream poświęcono mniej czasu niż na... kąpiele w basenie podczas wizyty w Stanach. Jak i dlaczego? To już wie tylko Margarete Kreuzer. Również nie do końca wykorzystano temat ścieżek dźwiękowych Tangerine Dream. Niby pojawia się Michael Mann, Volker Schlöndorff czy (zapomniany) Paul Brickmann, niby gadamy o "Thief" i "Cenie strachu", ale jednocześnie brakuje tak głośnych tytułów jak np. "Legenda" Ridley'a Scotta. Fajnie byłoby usłyszeć zarówno tego reżysera, jak i np. kogoś z Rockstar Games - w końcu "GTA 5" przedstawiło Tangerine Dream wielu osobom z młodego pokolenia. W ogóle można było nieco inaczej podejść do tematu gości. Wypowiadają się Johannes Schmoelling, Peter Baumann czy Thorsten Quaeschning, no ale to muzycy tworzący legendę Tangerine Dream - ktoś może im zarzucić brak obiektywizmu. Można by było więc pozwolić się wypowiedzieć muzykom, którzy się inspirowali twórczością grupy, ale oprócz Jean-Michel Jarre'a nikogo więcej tutaj nie zaproszono. Brakuje artystów, dziennikarzy, którzy rzeczywiście mogliby potwierdzić: tak, Tangerine Dream to rewolucja. Ja to wiem, ale osoby, które historią muzyki za bardzo się nie interesują i niemieckiej kapeli nigdy nie słyszeli będą musieli pani reżyser uwierzyć na słowo.
"Tangerine Dream. Rewolucja dźwięku" to niewykorzystany potencjał. Zespół o tak fascynującej historii, posiadający dyskografię składającą się z ponad 100 (!) wydawnictw doczekał się przeciętnego filmu dokumentalnego. Pani Kreuzer nie jest w stanie wyjaśnić fenomenu Tangerine Dream i wpływu jego twórczości na rozwój muzyki. Dźwiękami niemieckiej grupy inspirowali się muzycy m.in. Porcupine Tree, Kasabian, czy Recoil. Po jej płyty sięgały zespoły (tak rockowe, jak i te grające elektronikę), kultowi DJ-e, jak i prawdziwi giganci pokroju Michaela Jacksona. O tym jednak z seansu się nie dowiemy. Wyjaśnienia tego, na czym polegała rewolucja Tangerine Dream trzeba więc szukać gdzie indziej.
Premiera: 16.11.2016 roku. Produkcja: TAG/TRAUM Filmproduktion.