Malchus - "Szukam jakiejś cząstki Boga"


Zespół Malchus powstał w 2004 roku i w swoim dorobku ma 4 studyjne płyty. Pod koniec zeszłego roku swoją premierę miał album "Dom zły" i to on jest głównym tematem tego wywiadu. Do rozmowy zaprosiliśmy wokalistę i gitarzystę Radosława Sołka, który bardzo obszernie odpowiadał na nasze pytania. Zapraszamy do czytania.





MetalSide.pl: Cześć! Po raz pierwszy gościcie na naszych łamach, więc tradycja zobowiązuje do przedstawienia historii zespołu. Jak, gdzie, kiedy i w jakim celu powstał Malchus? Jak wyglądały początki zespołu?

Radosław Sołek: Malchus powstał z mojej inicjatywy w 2004 roku w Przeworsku. Celem powołania do życia bandu była chęć realizacji muzycznej pasji. Początkowo, jak większość kapel z małych miejscowości, podpinaliśmy się pod działalność domu kultury. Mając kilkanaście lat i bardzo dużo czasu wolnego, każdą chwilę poza szkołą wykorzystywałem na granie. Pierwsze kompozycje to muzyka stricte punkowa, jednak moje upodobania muzyczne ewoluowały w stronę o wiele mocniejszych brzmień, a co za tym idzie muzyka, Malchusa również stawała się coraz cięższa.

Skład zespołu na przestrzeni lat zmieniał się z powodu wypalenia zapału do grania muzyków. Średnio co dwa lata następowały jakieś roszady. Był to chyba największy problem, który nas trapił, gdyż co jakiś czas musieliśmy zaczynać wszystko od nowa.

Kilka lat już istniejecie, macie w swoim dorobku cztery studyjne płyty, a ja o Was wcześniej nie słyszałem... dlaczego? (śmiech)

Myślę, że jest kilka powodów, przez które mogłeś o nas nie słyszeć. Po pierwsze nie jesteśmy kontrowersyjni, a co za tym idzie, nie ma nas w ogólnodostępnych mediach. Nikt z nas nie zrobił nic "szalonego", co mogłoby się dobrze sprzedać. Żyjemy w cywilizacji śmierci, ludzie lubią być szokowani, więc to jest w cenie. Przykładowo zabijesz swoje dziecko jak "mama Madzi" i przez 3 miesiące nie schodzisz z pierwszych stron gazet; wydasz swoje wspomnienia, które będą do kupienia w każdym kiosku. Można również obrzucać błotem chrześcijaństwo, co często charakteryzuje typ muzy, jaki gramy. Podrzesz Biblię, zwiążesz się z gwiazdą muzyki pop, a będzie o tobie głośno, pojawisz się w "Życiu na Gorąco", zostaniesz twarzą reklamową na Boże Narodzenie Empiku. Nie muzykę, ale to, co robisz, nazwą sztuką. Takie zabiegi są prostą drogą do tego, by zaistnieć i mieć darmową reklamę.
Dla nas, zwykłych zjadaczy chleba, "szokowanie" jest czymś obcym. Dlatego nie jesteśmy "atrakcyjni" (śmiech).

Po drugie, nie mamy pieniędzy, które moglibyśmy wydać wolną ręką na reklamę. Przykładowo: jeżeli chcesz zagrać przed znanym polskim zespołem, musisz mu zapłacić od 1000 zł wzwyż; reklamówka w znanej gazecie czy portalu internetowym również kosztuje.

Porozmawiamy o płycie "Dom zły", która ukazała się pod koniec 2014 roku. Gdzie nagrywaliście ten materiał? I kto odpowiada za produkcję?

"Dom Zły" tak jak poprzednie 3 płyty nagrywaliśmy w studiu Roslyn w Róży koło Dębicy. Pracowaliśmy również z tym samym realizatorem Krzysztofem Godyckim, który zna nasze oczekiwania i ma podobne wizje dotyczące brzmienia płyty. Na początku naszej współpracy w 2007 roku chciałem, aby gitary, bas, bębny brzmiały jak na płycie zespołu X czy jak w studiu u Wiesławskich. Było to podejście bardzo proste, powielanie, naśladowanie, kopiowanie kogoś. Dzięki Krzyśkowi zmieniłem swoje podejście. Od tamtej pory wchodząc do studia, jesteśmy nastawieni na unikalne brzmienie, brzmienie Malchusa.

Jesteś dzisiaj zadowolony z efektu końcowego? Tak to sobie wyobrażałeś przed nagrywaniem? Zapewne doświadczenia z poprzednich sesji były sporym ułatwieniem?

Oczywiście, że jestem zadowolony i właśnie tak sobie wyobrażałem to wydawnictwo. Z każdą nową płytą jesteśmy coraz bardziej doświadczeni i świadomi tego, co chcemy osiągnąć w studiu. Przesłuchując po kolei wszystkie nasze krążki, można dostrzec ewolucję brzmieniową. Ta sesja była szczególna z tego względu, że na bębnach zasiadł nowy człowiek - Papirus. Jest to znany dębicki muzyk z ponad 25-letnim doświadczeniem scenicznym i to miało bardzo duży wpływ na charakter tego albumu.

Dlaczego "Dom zły"? Co ten tytuł ma w sobie takiego i dlaczego reprezentuje cały materiał?

"Dom Zły" jest doskonale prostym określeniem rzeczywistości, w której staram się odnaleźć każdego dnia. Pochłaniając codziennie tony złych informacji od niezależnych mediów o niesprawiedliwości, wojnie, prześladowanych chrześcijanach, nienawiści, szukam jakiejś cząstki Boga. Mogłoby się pozornie wydawać, że jest to negatywny tytuł, jednak w tym "Domu Złym" odnajduje wiarę, nadzieję i miłość pomimo otaczającego zła. Dlatego na płycie tematyka utworów jest różna i trudna, np. o wybaczaniu - "77", macierzyństwie - "Matka", pokonywaniu przeciwności - "Credo". Na pewno takie teksty nie dotrą do mass z tego względu, że nie są łatwe w odbiorze. Prościej byłoby napisać o jakimś mordercy, zabijaniu itp. mrocznych historiach, gdyż lepiej się to sprzedaje.

Teraz porozmawiamy o tekstach. Hm... dlaczego postanowiłeś krzewić wartości chrześcijańskie, grając heavy metal? (śmiech) Przecież metal to "diabeł i siarka" (śmiech).

"Diabeł" kojarzy mi się z inteligentną postacią, która zwodzi człowieka, ogólnie z czymś złym, negatywnym. Świadomie nie chciałbym mieć z nim nic wspólnego (śmiech).

Mocne gitarowe brzmienie jest dla mnie czymś pozytywnym, podnoszącym na duchu, a wartości chrześcijańskie są mi bliskie, zresztą chyba tak jak dla większości ludzi na świecie, niebędących nawet chrześcijanami. Z natury istota ludzka potrzebuje w swoim życiu miłości drugiego człowieka, wiary w okresie duchowego dołka czy nadziei podczas życiowego kryzysu. Chrześcijaństwo z punktu widzenia filozoficznego jest dla mnie odpowiedzią na pytania: "kim jestem", "skąd przychodzę" i "dokąd zmierzam". Dlatego zdecydowałem się na takie teksty. Ciężko byłoby śpiewać o "niczym", nie jestem bajkopisarzem.

A teraz już na poważnie... Powiem tak - zaimponowałeś mi tym, że piszesz te teksty tak osobiście. Wiesz... chodzi mi o to, że sporo tych liryków "o diable i piekle" to tak naprawdę tylko i wyłącznie sceniczna "poza" danego muzyka. Na co dzień ma całkiem inne przekonania niż te prezentowane ze sceny. Jak się do tego odniesiesz?

Faktycznie muzyce metalowej została przypięta łatka "rogatego", ale tak jak większość artystów wspomina, jest to jedynie sztuka, nic osobistego. W tekstach Malchusa zawarte są z kolei tematy, które bezpośrednio mają przełożenie na moje życie. Bardzo często recenzenci naszych płyt mówią o dosadności tekstów, które nie zawsze są ubrane w ładne słowa, nie są poezją. Najważniejsze jest dla mnie to, że są szczere.

A słuchasz zespołów, które prezentują "ideologię" przeciwną do Twojej? Zawsze zastanawiało mnie, jak to jest, że ktoś mocno wierzący słucha bez problemu black metalu "z przekazem". Jak Ty to widzisz?

Raczej nie słucham słów, które są obrazą dla bliskich mi spraw. Przykładowo, ktoś obraża Ci matkę, twierdząc, że jest to sztuka. Jestem przekonany, że nie wydałbyś pieniędzy na taki spektakl, nawet jeśli byłby oprawiony dobrą muzyką.

Dokładnie... A dlaczego zdecydowałeś się na język polski?

Z prostych względów. Jest to język, którym posługuje się na co dzień, w którym wyrażam swoje myśli. Wydaje mi się, że również nadaje muzyce większego "ciężaru", "szorstkości".

Jak wygląda komponowanie muzyki w zespole Malchus? Zastanawiam się, jak powstają takie dosyć zróżnicowane kompozycje?

Mając w sobie jakiekolwiek emocje, myśli, czy po prostu chęć tworzenia, siadam z instrumentem przed komputerem i nagrywam, co mi przyjdzie do głowy, a raczej co sobie zanucę. Nie zakładam z góry, czy będę robił szybki, czy wolny numer, to wszystko przychodzi samo. Do riffów dorabiam automat perkusyjny, dzięki czemu słyszę mniej więcej, jak zabrzmi to na żywo. Co do zróżnicowanych kompozycji; nie jestem "słuchaczem radiowym", tzn. nie włączam muzyki w tle, gdy coś robię. Zazwyczaj muszę usiąść i tylko słuchać. Wtedy przed oczami mam obraz, "z czego" utwór jest "zbudowany" - chodzi o przejścia, solówki etc., jak został nagrany. Muzyka również pobudza mnie do refleksji, dlatego lubię, kiedy utwory są zróżnicowane, nie są monotonne typu zwrotka-refren-zwrotka.

Dwie pierwsze płyty ("Didymos" i "Caput Mundi") wydała australijska wytwórnia Soundmass Records. Jak doszło do tej współpracy i dlaczego nie trwa ona dalej?

Zaczęło się od tego, że udostępniliśmy dwa utwory z "Didymosa" na Myspace. Adam, szef Soundmassa, napisał do nas, czy chcielibyśmy wydać u niego płytę. Oczywiście zgodziliśmy się na jego warunki. Z kolei płyta "Caput Mundi" najpierw została wydana w Polsce przez "Katolika", rok później w 2012 Adam zrobił wydanie zagraniczne tej płyty, a dokładnie split z zespołem Pospolite Ruszenie. W chwili obecnej współpracujemy w Polsce z wydawnictwem Nasz Sklep. Dali nam jak dotąd najlepsze warunki wydawnicze i ogólnie nie mamy żadnych zastrzeżeń co do współpracy. Mamy jeszcze w planach wydać "Dom Zły" w wersji angielskiej. Póki co rozmawiamy z jednym wydawcą ze Stanów na ten temat.

O to trzymam kciuki. Jak wyglądała promocja wytwórni, jeśli chodzi o te dwie płyty? Był jakiś odzew? Coś się działo ciekawego?

Reklama była dosyć spora w kręgach szeroko pojętej muzyki rockowej z przesłaniem. Największą radością był dla nas fakt, że "Didymos" miał bardzo szeroką dystrybucję. Płytę można było dostać w sklepach w każdym większym kraju europejskim, jak również USA i Japonii. Nie były to co prawda sieciówki, tylko mniejsze sklepy internetowe, ale sama obecność krążka za granicą była dla nas wyróżnieniem.

A jak będziecie promowali "Dom Zły"? Jakieś koncerty się szykują?

Promocja trwa, recenzje, wywiady, ogólna reklama w sieci. Udostępniliśmy na youtube trzy klipy: "Dom Zły" nakręcony w studio, "Tripudium" obraz zmontowany z wyjazdu do Szwajcarii oraz "77", który jest montażem grafiki z płyty. Napisałem również scenariusz do utworu "Matka". Chciałbym w najbliższym czasie nakręcić teledysk, ale jak to bywa potrzebujemy środków na realizację takiego przedsięwzięcia. Jeżeli chodzi o koncerty, mamy w tym momencie potwierdzony jeden koncert na festiwalu "Uwolnić Muzykę" - Festiwal Solidarności w Środzie Śląskiej 24/25 lipca. Ponadto chcielibyśmy wyruszyć w małą trasę na jesieni. Zobaczymy w najbliższym czasie, co z tego wyjdzie.

Niedawno graliście na festiwalu w Szwajcarii. Jak udała się wyprawa i jakie wrażenia pozostały z tej imprezy?

Wrażenia jak najbardziej pozytywne. Była to jak do tej pory nasza najdalsza podróż koncertowa. Wspaniały festiwal, bardzo dobre przyjęcie, doskonała organizacja. Atmosferę tej imprezy w jakimś małym stopniu oddaje nasz ostatni klip "Tripudium" sklecony właśnie z tego wyjazdu.

A ogólnie to lubicie grać koncerty? Przyznam szczerze, że jestem ciekawy, jak "sprzedajecie" się ze swoją muzyką na żywo.

Próby, koncerty, praca w studiu i wszystkie przedsięwzięcia zespołu są dla nas odskocznią od szarej codzienności. Kochamy to robić. Mam nadzieję, że będziesz miał okazję się przekonać, jak prezentuje się nasza muzyka na żywo w najbliższym czasie.

No ja też (śmiech). Które koncerty wspominasz najlepiej? Z jaką kapelą chciałbyś pojechać w trasę po Polsce?

Każdy koncert wspominam dobrze. Z kim chciałbym pojechać w trasę? Hm, nie wiem, może z Metallicą? (śmiech)

Elegancko (śmiech). A jakie masz muzyczne marzenie związane z Malchusem? Zagrać koncert z jakąś światową gwiazdą? Czy pojechać w długą trasę po Europie/świecie?

Marzenia są ważne. Jednak staram się, aby były one w miarę realne, abym mógł je urzeczywistnić. Niedawno spełniłem jedno, tj. wyjazd na Elements Of Rock do Szwajcarii.

Co spowodowało, że złapałeś za instrument i postanowiłeś zostać gwiazdą rocka? (śmiech)

Jakoś tak wyszło. Jeszcze będąc dzieckiem, bawiłem się prostymi programami do midów, gdzie tworzyłem swoje pierwsze prototypy utworów. Następnie chcąc robić "żywą" muzykę, sięgnąłem po gitarę.

Jakich masz swoich muzycznych Mistrzów? Na kim się wzorowałeś, kogo podpatrywałeś?

Zaczynając przygodę z gitarą, zapatrzony byłem w Ironów, ale bardzo szybko mi minęły fascynacje i wzorownictwo. Nigdy nie ciągnęło mnie do technicznej gry i zaawansowanych lekcji gitarowych. Malchus nigdy nie grał coverów, dlatego można powiedzieć, że od 10 lat co wymyślę, to zagram.

Dokończ proszę zdanie: "Malchus to dla mnie..."

Pasja.

A teraz postaw się w mojej roli i zachęć czytelników, którzy nie znają nowej płyty, żeby po nią sięgnęli (śmiech).

Zachęcam do sięgnięcia po muzyczną książkę Malchusa zatytułowaną "Dom Zły". Szczególnie polecam ją osobom, które szukają czegoś nowego w muzyce, jak również inspirującego słowa.

I to byłoby wszystko, co przygotowałem. Dziękuję za poświęcony czas i udzielone odpowiedzi. Tradycyjnie ostatnie słowo do czytelników serwisu MetalSide zostawiam Tobie. Cześć!

Pozdrawiam wszystkich czytelników MetalSide.pl!




Autor: Gumbyy

Data dodania: 14.04.2015 r.



© https://www.METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!