Hetman - "Z Hetmanem jest wszystko w porządku"


Zespół Hetman obchodzi w tym dziwnym, pandemicznym roku 30-lecie działalności. Ta założona w 1990 roku przez Jarosława Hertmanowskiego formacja może na swoim koncie zapisać 14 wydawnictw, w tym wydany ledwo 21 listopada album "Przyszłość". To właśnie najnowszy krążek studyjny jest głównym tematem poniższej rozmowy, choć nie zabrakło również i pytań związanych z pięknym, okrągłym jubileuszem. A kogóż to wzięliśmy na spytki? Oczywiście założyciela, lidera, kompozytora, autora tekstów i gitarzystę tego łączącego hard rock i heavy metal zespołu. Przed Wami: Jarek "Hetman" Hertmanowski!





MetalSide.pl: Cześć i od razu na początek: wszystkiego najlepszego! W końcu Hetmanowi stuknęło 30 lat!

Jarek "Hetman" Hertmanowski: Dzięki bardzo... Oj, stuknęło!

Planowałeś coś specjalnego z okazji jubileuszu? Co nas ominęło przez tego nieszczęsnego koronawirusa?

Tak... Odwołano nam serię koncertów letnich, a pod koniec roku planowałem koncert główny 30-lecia w Warszawie po wydaniu albumu, z zaproszeniami dla wszystkich byłych muzyków Hetmana. Wypaliła tylko (a może aż) nowa płyta i z tego się bardzo cieszę.

No właśnie, udało się wydać nowy krążek studyjny! Jak wyglądała praca nad utworami w dobie coraz to większych obostrzeń?

Utwory na płytę "Przyszłość" miałem w głowie już od 2018 roku i początkowo miała być ona wydana w 2019, lecz przez różne sytuacje, a głównie moją przeprowadzkę na wieś, plany zespołu zostały przełożone, oprócz koncertów...

A cóż się kryje pod tytułem tego albumu?

To wynik moich rozważań filozoficznych i rozmyślań o tym, co nas czeka, co będzie dalej... A ponieważ tym razem byłem głównym autorem tekstów na płycie, bo Robert był w życiowej rozsypce, jest tu też mowa o rozstaniach międzyludzkich, a także nowych związkach i wynikających z nich perypetiach... Zwieńczeniem tych rozmyślań jest ostatni numer na albumie zatytułowany "Taniec w chmurach".

Gdzie w ogóle nagrywany był materiał? Obyło się bez większych problemów?

Nagrywaliśmy w Warszawskiej Szkole Rocka u byłego perkusisty Oddziału Zamkniętego, Darka "Wodza" Henczela, gdzie notabene mieliśmy też próby... Z pierwszym nowym utworem weszliśmy na początku 2019 roku, jeszcze w składzie z poprzednim perkusistą i klawiszowcem, a dalej zaczęły się pierwsze schody... Bo najpierw rozwód wokalisty, Roberta Tyca, potem operacja nowotworu głowy u klawiszowca Arka Maniuka i pod koniec roku decyzja o emigracji do Szkocji naszego perkusisty Rafała Pogorzelskiego... Ostatecznie, i na szczęście przed samą pandemią, w lutym 2020 r. nagraliśmy dalszych osiem piosenek i potem została już praca mikserska oraz masteringi online, co było bardzo wydłużone w czasie. Nie obeszło się bez pewnych nieporozumień i komplikacji. Podobnie było z projektem okładki. Stało się tak, że koronawirus uziemił projektanta i ostatecznie na okładkę poszły zdjęcia.

Tytułową "pół-instrumentalną" kompozycję wypuściliście już na początku 2019 roku. Jak zmienił się ten kawałek na pełnym już wydawnictwie? W końcu trochę czasu minęło...

Nie nagrywaliśmy go jeszcze raz, aby zachować dźwięki klawisza Arka na nowej płycie. Jest też perkusja Rafała w tym kawałku. Utwór został tylko zremasterowany dla przypasowania brzmienia do reszty nagrań.

Później krążek promowały trzy (jakże różne!) utwory: "Ostatni raz", "Przyjaźń" i "Koszmarne sny". Pierwszy to przejmująca ballada, drugi - szybki przebojowy kawałek, trzeci - dynamiczny, niemal metalowy numer. Skąd pomysł na takie single?

Szczerze mówiąc, to był mój pomysł. Chciałem pokazać szerszy zarys nowej płyty, a z drugiej strony: najbardziej mi się one podobały, więc tak... (śmiech)


Jaki jest więc pełny album? Bardziej rockowy? Metalowy?

Znajomy z tłoczni, który zna twórczość Hetmana powiedział, że gramy ostrzej na tej płycie, a ja się staram komponować jak najbardziej melodyjnie. Tak krótko i na temat, bez dłużyzn aranżacyjnych. Myślałem więc, że będzie to bardziej rockowy krążek, ale widać, że od klasycznego metalu się już nie uwolnię (śmiech)

Wspomniałeś wcześniej o zmianach w składzie. Cóż tam się dokładnie zadziało na perkusji? I jak doszło do powrotu Macieja Barana?

Jak pisałem wcześniej, Arek przeszedł operacje guza mózgu w marcu 2019 r. i stąd powrót Maćka. Za Rafała na perkusję wrócił, również z czasów Maćka i płyt "XX Years" i "You", Paweł Stuczyński… Po tych zmianach zagraliśmy tylko dwa koncerty: koncert ze zbiórką na leczenie i rehabilitację Arka (w styczniu 2020 r.) i koncert z kolędami Hetmana w Solcu Kujawskim. Wtedy jeszcze nic nie zapowiadało tak długiej przerwy i pandemii...

A jak się w ogóle czuje Arek Maniuk? W wyniku operacji ma on teraz niedowład prawej strony ciała. Jak przebiega rehabilitacja?

Ostatnio mieliśmy spotkanie Hetmanowe u mnie na wsi z okazji 30-lecia oraz wydania płyty i Arek był, pił, tańczył i śpiewał, tak więc chyba jest lepiej... Po rehabilitacji porusza się o lasce i mruga do nas okiem - tylko ręka prawa bezwładna niestety. Arek jest znanym karykaturzystą i zaczął rysować swoje karykatury lewą ręką, więc się nie poddaje! Trzymaj się Areczku!

Ile jest Arka na "Przyszłości"? W końcu część materiału powstało jeszcze z nim...

Tak jak pisałem wcześniej, jest na zostawionym na płycie, wcześniej nagranym, tytułowym numerze pt. "Przyszłość"... Dodam tylko, że Arek uczestniczył w przygotowaniach do tej płyty przed operacją, z myślą, że po zabiegu wróci do zespołu. Dlatego dobrze zna większość numerów...

Powiedziałeś, że jednym z dwóch tegorocznych występów był ten, którego celem była pomoc Arkowi w powrocie do zdrowia. Pojawiło się sporo fantastycznych gości. Jak wspominasz ten wieczór?

Tak, udało się zagrać taki koncert, ale duży wkład w organizację i jego prowadzenie (łącznie ze zbiórką i licytacjami na rehabilitację i zakup specjalnego auta dla Arka) miała niezastąpiona Kasia Skrzyńska. Udało jej się ściągnąć też Kubę Płucisza i zespół Elektryczne Gitary... Byliśmy wszyscy, łącznie z Arkiem, zaskoczeni ilością zgłaszających się zespołów i końcowym efektem zbiórki. Miło też było spotkać po latach innych muzyków i zrobić wspólne selfie.

W normalnych czasach nowemu wydawnictwu towarzyszyłyby właśnie koncerty, ale tych na razie nie należy się spodziewać. Jakie więc plany na (hehe) "Przyszłość"? Teledysk? "Lyric video"?

Pierwsze przełożone koncerty mamy od maja 2021 r., więc do tego czasu promocja tylko radiowo-internetowa... Robionych jest kilka obrazków do wybranych piosenek, no i czekamy na koncerty.

W procesie wydania płyty bardzo pomogło Wam Radio Śpioch. Jak narodziła się ta współpraca?

Szczerze mówiąc, to gdyby nie działalność szefowej Radia Śpioch - Tosi, to płyty by w ogóle nie było. Zorganizowanie w tak krótkim czasie i na dodatek w środku pandemii pieniędzy na studio i tłocznię było rzeczą niebywałą. Na sponsorów teraz nie ma co liczyć, więc Tosia spadła nam jak z nieba… Napisała do mnie na Messengerze z prośbą o zgodę na puszczanie numerów Hetmana w swoim radio, bo od lat jest ona naszą wielką fanką. Gdy zapytała o nowe numery powiedziałem jej o sytuacji. Na co ona, że "Jeszcze zobaczymy, czy się nie uda zebrać potrzebnej kwoty", "bo już robili zbiórki i licytacje, ale na chore dzieci"... No i płyta jest, tak więc brawo Tośka!

Rzeczywiście wielkie brawa! A w jaki sposób możemy zakupić nowy album Hetmana? Gdzie go znajdziemy w fizycznej wersji?

Płytę nową (i nie tylko) można zakupić głównie u źródła, czyli przez stronę www.hetmanband.pl, w dziale "Sklep". Dostępna jest ona również na Allegro. Ponieważ nakład nie jest duży, a Hetman działa jako niezależny zespół i od lat sam wydaje płyty, więc w sklepach jej nie znajdziemy.

A czemu na ostatnich zdjęciach promocyjnych brakuje gitarzysty Bibasa? Nie jest on już członkiem grupy?

Z Bogusiem rozstaliśmy się pod koniec 2018 roku i podjąłem decyzję o występach Hetmana na jedną gitarę. Tym bardziej, że Boguś wcześniej wielokrotnie swoją nieobecnością na koncertach i próbach nas do tej sytuacji przyzwyczajał (śmiech)

Było o "przyszłości", to teraz skupmy się bardziej na "przeszłości" - w końcu 30 lat to szmat czasu. Pamiętasz jak wyglądały absolutne początki grupy? Jak doszło do narodzin Hetmana?

Po wyjściu z wojska w '87, powrót do zespołu Fatum już nie był możliwy, bo wydawali właśnie swoją pierwszą płytę, "Mania szybkości", w twardym składzie na jedną gitarę. Próbowałem sił w różnych kapelach, grając w domu kultury na warszawskiej Woli, gdzie wcześniej grałem z Fatum... Poznałem tam nowych muzyków i po dwóch latach, w styczniu 1990 roku dostałem od instruktora muzyki z tego klubu - Andrzeja Staszyńskiego - propozycję nagrania w jego prywatnym studio swojej kompozycji. Byłem bardzo podekscytowany tym wyróżnieniem i poprosiłem do zaśpiewania przyjaciela z Fatum: Krzyśka "Uriach" Ostasiuka - od tego momentu datuję powstanie Hetmana. Po udanym nagraniu i dobrych recenzjach postanowiłem założyć swój zespół, a nazwę Hetman wybrałem na skutek traumatycznych wspomnień z wojska, gdzie od tamtejszej fali dla uproszczenia mojego nazwiska otrzymałem taką ksywę. Piszę to gwoli wyjaśnienia, że nie było to z pobudek patriotycznych. W międzyczasie grałem w zespole Sanktuarium i trochę zarobkowo na eventach jako basista - i tam właśnie poznałem Pawła Kiljańskiego. Ponieważ Krzysiek był zajęty w Fatum, Paweł objął funkcję głównego wokalisty, a resztę zespołu dobraliśmy spośród znajomych i w składzie Paweł Kiljański (wokal), Jarek Hertmanowski (gitara), Jurek Hanausek (gitara), Marek Cioczek (bas) i Robert Kubajek (perkusja) nagraliśmy pierwszą płytę pt. "Do Ciebie gnam".


Widzę, że historia Twojego zespołu mocno związana jest z Fatum. Jak wspominasz swój pobyt w tej formacji? Później zresztą drogi obu zespołów też często się przecinały, prawda?

Do Fatum trafiłem dzięki gitarzyście tej formacji - Andrzejowi Blicharzowi - który też dużo mnie nauczył gitarowo i pokazał jak tworzyć aranże muzyczne. Początkowo mogłem jednak Fatum tylko obserwować jako kibic i wskutek pewnych wydarzeń trafiłem do ich drugiego projektu o nazwie Koks na perkusję. Zdobyliśmy wyróżnienie na festiwalu Mokotowska jesień '84 i po chwili już byłem w Fatum na drugiej gitarze z Andrzejem. Dopuszczono mnie tam wtedy do skomponowania numeru dla Fatum o tytule "Brylantowe ostrza", który ukazał się po wielu latach na płycie Hetmana "Skazaniec" jako "Banita" - już z innym tekstem. Dodam, że ten numer miał spory wpływ na nasz sukces z Fatum w 1985 roku na festiwalu w Jarocinie, gdyż przechodziliśmy przez kolejne przesłuchania i ostatecznie wystąpiliśmy na dużej scenie z dziesięcioma wyróżnionymi wtedy zespołami. Niestety po festiwalu zgarnęli mnie we wrześniu do woja i bajeczka się skończyła (śmiech) Potem Krzysiek na płytach Hetmana kilkukrotnie śpiewał gościnnie m.in. na pierwszej płycie i albumie z przeróbkami w 1993 r. pt. "Co jest grane", np. w utworze "Hej Sokoły"... W sumie to znajomość z Fatum ograniczała się później z podbieraniem Hetmanowi muzyków, ale to było już dawno i teraz Piotrem Bajusem, gitarzystą Fatum, mam do tej pory bardzo dobry kontakt... Jako dowód i ciekawostkę dodam, że gościnnie nagrał dwie solówki na najnowszym materiale i pomagał wraz z Michałem Sitarskim z Lady Pank w efekcie końcowym płyty.

W trakcie tych wszystkich lat przez Hetmana przewinęło się całe morze muzyków. Aż tak trudny masz charakter? (śmiech) Czy może jednak koncertowe życie jest nie dla każdego?

Najbardziej liczy się dla mnie muzyka. O członków zespołu zawsze staram się dbać jak najlepiej, pilnować by byli zadowoleni. Większości jednak się wydaje, że jak tak dobrą muzykę się tworzy, to można się z niej finansowo utrzymać - co jest niestety nieprawdą. Były też sytuacje, że przez kogoś graliśmy bez basu koncerty, lub musiałem nagrywać za kogoś na innym instrumencie w studio, bo nie dojechał lub nie odbierał telefonu. Jak w życiu... I jak się tacy trafiają, to wiadomo, że długo nie zagoszczą w żadnej kapeli, która ma zamiar trwale grać, a nie się rozpaść z powodu czyjegoś lenistwa, olewactwa, kłamstwa, wiecznej niedyspozycji, fochów, czy wręcz tchórzostwa... Dlatego też zespół Hetman, by nie grać darmowo wyjazdówek po polskich pubach, występuje od lat tylko na zaproszenia. Jak to jednak z ludźmi bywa, zawsze, choć już coraz rzadziej, dochodzi do zmian, a jak już, to tylko z powodów niezależnych i nagłych, tak jak ostatnio z Arkiem przez chorobę... Owszem, był kiedyś poważny rozpad w zespole w 2006 r., ale to musiało się stać po występach w USA jak zobaczyłem, co się stało z ludźmi w kapeli. Ten obraz mojego zespołu bardzo mnie bolał i bardzo odbiegał od mojego skromnego i spokojnego charakteru... (śmiech) Zabrakło mi w tamtym składzie pokory i szacunku do muzyki, którą tak uwielbiam i musiałem tę pychę przerwać i się odciąć. Jako odpowiedź na totalne ataki na mnie, powstała w 2008 r. płyta "Hetman i Goście", która udowodniła, że z Hetmanem jest wszystko w porządku. Pozostało jeszcze trochę niesmaku po tych wydarzeniach, bo stało się to po mocnej płycie "Skazaniec", ale życie toczy się dalej, a ja trwam dla muzy, fanów i też głównie dla siebie (śmiech)

W ciągu tak długo trwającej kariery zdarzały Ci się momenty, kiedy chciałeś to wszystko rzucić w diabły? Czy jednak nie dałbyś rady wytrzymać bez gitary?

Na przykład ostatnio podczas nagrań nowego albumu miałem taki moment... Wszelkie nieporozumienia związane z muzyką mocno przeżywam, ale wiem też, że bez muzyki pewnie wyląduję w zakładzie dla psychicznie chorych albo jeszcze gorzej. Hmmm, a bez gitary mogę wytrzymać i wręcz specjalnie robię sobie przerwy. Chociaż gitary stoją w gotowości na stojakach, by w każdej chwili można było się do nich dorwać... (śmiech) Dużo obserwuję i wącham świat odkąd mieszkam na wsi i wolę rozmyślać o muzyce, by udało się złapać wenę... Jestem ostatnio zaawansowanym łapaczem melodii (śmiech)

Na przestrzeni tych 30 lat trochę tych melodii stworzyłeś - w końcu Hetman wydał 12 krążków studyjnych. Który z nich uważasz za najlepszy? Za ten definiujący styl zespołu?

A ja myślałem, że 14! No chyba, że odejmiemy płytę na 20-lecie z zebranymi balladami oraz dwoma nowymi bonusami i "15-lecie live"... Każdy krążek ma znak swojego czasu powstania i niesie za sobą wspomnienia, ale jest parę według mnie udanych i ważnych płyt dla zespołu. I tak od początku, to: "Co jest grane!?" z 1993 roku (reedycja z 2001 r. nosi tytuł "Czarny chleb i czarna kawa"), "Rock kolęda" z 1997 r. (reedycja: "Kolędy", 2003), "Wszyscy zaczynamy od zera" z 2001 roku, "Skazaniec" z 2006 roku, "Hetman i Goście" 2008 roku, "You" z 2013, "Nie" z 2016, no i oczywiście ostatnia, "pandemiczna" "Przyszłość" na 30-lecie (śmiech)

W dyskografii grupy nie brakuje wielu zaskoczeń. Zanim stało się modne, wydaliście np. album z... kolędami. Jak narodziła się "Rock kolęda"?

Zaczynasz te rozważania jakby od środka, ale OK... Ogólne pomysły na płyty z wszelkimi przeróbkami nigdy nie wychodziły od nas, natomiast już decyzja które utwory bierzemy na warsztat już tak. I tym razem głównym pomysłodawcą kolęd na rockowo była ówczesna menedżerka Hetmana - Beata Mazur. Zawsze robiliśmy to dla pieniędzy, lecz tym razem coś nie poszło... A ponieważ nagraliśmy dla sponsorów trzy kolędy, właściciel studia i małego wydawnictwa kasetowego zaproponował, by kolędy dokończyć u niego w rozliczeniu za kasety i poszedłem na to pomimo sprzeciwu basisty... Uważam, że dany pomysł na jakiekolwiek dzieło powinno się realizować natychmiast, póki się nie przedawni w głowie i nie znudzi, a kolega basista był tylko wykonawcą - a nie aranżerem przerabianych na metal/rock kolęd. I oto więc musiałem pierwszy raz za kogoś grać w studio na basie... To też tak a propos rozstań... (śmiech) Dodam tylko, że Hetman chwilowo nie miał wtedy stałego wokalisty, bo był w trasie z różnymi śpiewakami i graliśmy też czasami koncerty z niejakim Yankee Rose, a przymiarki do kolęd robiło czterech z nich. Ostatecznie kolędy wokalnie wykonał Paweł Kiljański. Osobiście dla mnie jest to płyta wyjątkowa, z nietuzinkowym podejściem do trudnego i melancholijnego jednak tematu, za co początkowo byliśmy karceni przez zaawansowane społeczeństwo katolickie: że Boga w sercu nie mamy, sataniści i takie tam. Ale w końcu załapali, że to tylko sztuka (śmiech)

No to cofnijmy się jeszcze wcześniej: jak wyglądała sytuacja z "Co jest grane!?"? Tam z kolei folkowe kawałki na hard rockową/heavy metalową modłę. Znów żeście wyprzedzili swoje czasy z tym całym folk-metalem!

Fakt, byliśmy z sokołami przed Marylą Rodowicz i wszystkimi od "Czarnej kawy" (bo 1993 rok), ale to była pierwsza płyta z przeróbkami i początkowo mieliśmy pytania i uprzedzenia: że nie po to zakładaliśmy zespół metalowo-rockowy, by grać przyśpiewki weselne, góralskie, czy czyjeś znane numery... Co mogło więc wszystkich przekonać do tej płyty? Dobrze zastawiony stół w restauracji i zakrapiana impreza z poważnym zastrzykiem gotówki! Początkowo był pomysł od właściciela firmy Kophaus na sześć przeróbek, ale po tym jak zajebiście to wyszło zdecydował o dokończeniu płyty z sowitym wynagrodzeniem finansowym - jak na tamte czasy oczywiście. Niestety w przerwie nagrań odeszło do Fatum dwóch muzyków - klawiszowiec i basista - i też musiałem kończyć płytę na basie... Ponieważ nagrywał nas znany realizator Tadek Mieczkowski, mogliśmy zaprosić takich gości jak Wojtek Bruślik, Krzysiek Ostasiuk, czy też Kasia Kowalska. Pomimo zmian składu, płyta została kultową Hetmana i ma swoich fanów do dziś.


W 2014 roku znów zaskoczenie: wspólną płyta z Jurkiem Filasem - twórcą kultowego utworu "Czarny chleb i czarna kawa". Jak się poznaliście i jak układała się Wasza współpraca?

Jurek usłyszał naszą wcześniejszą wersję z 1993 roku "Czarnego chleba" i zdecydował, że musi nas poznać. Napisał maila do mnie i zaproponował współpracę, czyli nagranie nowej wersji "Czarnego chleba" z autentycznym tekstem jego autorstwa - bo wokalista starej wersji, Kiljan, znalazł poprzedni tekst w jakimś śpiewniku harcerskim i był on niewłaściwy... Jurek poprosił też o przerobienie na nasz styl jego ośmiu piosenek, które przesłał mi w wersji oryginalnie zaśpiewanej i granej na akustyku. I znowu żaden z muzyków nie chciał się tego podjąć i wręcz odradzali robienie tego, jednak znowu zastrzyk gotówy zdecydował... Roboty miałem co niemiara i uwierz, że było to najtrudniejsze zadanie z wszystkich przeróbek które popełniłem... Po zakończeniu nagrań, Jurkowi tak się one spodobały, że postanowił zrobić do nich klipy a wiadomo: jak jest kasa, to można działać. Zrobiliśmy bardzo fajne teledyski do "Hymnu alkoholika" i "Czarnego chleba" w więzieniu na Podlasiu, jak również do autorskiego utworu pt. "Powiedz jak jest". W ramach podziękowań, Jurek zafundował nam koncert z imprezą jubileuszową na 25-lecie Hetmana w hotelu Gołębiewski na mazurach i sponsorował jesienną trasę koncertową 25-lecia. Podczas komponowania przeróbek miałem spore osobiste problemy, które zakończyły się moją żeniaczką, a Jurek napisał dla mnie i żony, w związku z tymi perypetiami, piosenkę pt. "Szukam jej", która ukazała się na płycie "Nie" w 2016 roku. Mamy z Jurkiem cały czas kontakt i czekamy na lepsze czasy do dalszej współpracy.

30 lat to też niezliczona ilość występów. Który z nich był najlepszy? No i z drugiej mańki: który był najgorszy? Bo w końcu każdemu zdarzają się wpadki (śmiech)

Wpadek było sporo niestety i trudno je wspominać i o nich mówić. Uważam, że trzeba zrobić wszystko, by było profesjonalnie i aby nigdy się one nie powtórzyły. A fajne koncerty też były i super atmosfera, że byliśmy sami w szoku, jak np. przyjęcie nas w Kaliszu, Lublinie, Chełmie, czy Ciechanowie. Były to małe klubiki z ogromnym głodem do rocka u publiczności. Przyznam też, że zagrałem z Hetmanem sporo koncertów i często też bywałem w trzech odsłonach słynnego klubu na warszawskim Bemowie o nazwie Progresja: początkowo w małej stołówce WAT, potem w przerobionej sali kinowej i w teraźniejszej, największej sali po zakładach Nowotki na Woli.

Zbliżamy się do końca. Podobnie zresztą jak "covidowy" rok 2020. Czego można życzyć Hetmanowi na przyszłość? Na 2021 rok?

Życzmy sobie wszyscy, aby ta niepoważna sytuacja z pandemią się szybko zakończyła, bo cała kultura wkrótce runie i ciężko komukolwiek będzie się po tym wszystkim pozbierać... Pierwsze koncerty mamy przełożone na koniec maja 2021 roku i to jeszcze w Czechach, gdzie wskaźnik Covidu był ostatnio najwyższy... I poprosimy również o wytrwałość i zdrówko, bo fizycznie młodzi już nie jesteśmy! Ale duchem wciąż jak najbardziej... Tak, dlatego właśnie trwamy! (śmiech)

Sto lat i do zobaczenia gdzieś po sceną! Na koniec tradycyjnie: poproszę kilka zdań od Ciebie dla naszych czytelników!

Pozdrowienia dla wszystkich czytelników MetalSide od zespołu Hetman! Trzymajcie się tak, jak my przez te 30 lat, a pokonacie wszystkie problemy, które staną Wam na drodze! Bądźcie mądrzy i do zobaczenia w przyszłości!


Autor: Tomasz Michalski

Data dodania: 21.12.2020 r.



© https://www.METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!