Vans Off The Wall - Olsztyn


Vans Off The Wall Music Tour 2009
Frontside, The SuperGroup, Lostbone, Pampeluna
Klub Angergrant, Olsztyn - 14.03.2009 r.



Czasami opóźnienie to dobra rzecz. Stawiliśmy się pod klubem punktualnie o 18:00. Jak się jednak okazało, głównych bohaterów koncertu jeszcze nie było. Czas oczekiwania spożytkowaliśmy w najbliższym sklepie spożywczym (ze stoiskiem monopolowym na szczęście). Najedzeni i napojeni pogawędziliśmy ze znajomymi spotkanymi niedaleko klubu. Niecała godzinka zleciała bardzo szybko, usłyszeliśmy jakieś "łomoty" dochodzące z klubu, załadowaliśmy się czym prędzej do środka.

Pierwsza na scenę wyszła pochodząca z Koszalina Pampeluna. Przyznam szczerze, że chłopaki naprawdę mnie ruszyli. Dość krótki show mógł się podobać. Najbardziej w pamięć zapadły mi oczywiście teksty śpiewane po hiszpańsku. Muzycy na scenie prezentowali się bardzo energicznie, o spokojnym odegraniu materiału nie mogło być mowy. Pampeluna to naprawdę fajna mieszanka metalu i hardcore. Mogą być z nich ludzie.

Kolejna kapela to warszawski Lostbone. Tutaj już nie było zmiłuj. Solidna dawka hardcore'a w wykonaniu Warszawiaków ruszyła publikę dość solidnie. Ja nigdy nie byłem wielkim fanem takiej sztuki, toteż koncert obserwowałem sobie stojąc gdzieś z dala całej tej masakry. Przyznać trzeba, że wokalista Lostbone potrafił ruszyć publikę, gość już na początku gigu rozwalił sobie głowę. Nie zrażony całym zajściem śpiewał dalej. Szacun!

Techniczni uwinęli się z robotą w kilka minut i na scenie rządzili już muzycy The SuperGroup. Szczerze mówiąc, duuuużo więcej sobie obiecywałem po tym występie. Mimo, iż widać było, że chłopaki są już obyci na scenie, jakoś to wszystko nie miało tyle jaj, na ile się spodziewałem. Nie wiem, może koncert nie powalił mnie dlatego, iż kompletnie nie znałem materiału formacji? Bardzo możliwe... Koniec końców, z koncertu Supergrupy zapamiętałem jedynie perkusistę o ksywie Wiśnia, którego "wystrój sceniczny" powalał. Facet solidnej postury w berecie i koszulce z napisem "super tata" naprawdę robił wrażenie. Warto wspomnieć również prezenty rzucane ze sceny. Trzeba przyznać, niezły "wabik" na ludzi.

Po krótkiej przerwie i klimatycznym intro, na deskach meldują się muzycy Frontside. W tym momencie pod sceną nieźle się zagotowało, chyba wszyscy zebrani momentalnie znaleźli się w "sali balowej". Wspólnego śpiewania refrenów nie było końca, zresztą znajomość twórczości Frontside naprawdę robiła wrażenie. Większość ludzi wspomagała Aumana nie tylko w refrenach, zwrotki też nie stanowiły żadnego problemu. Cóż, polskie teksty to jednak ogromna zaleta. Usłyszeliśmy przekrój przez całą dyskografię Frontside. Królowały oczywiście numery z ostatniej płyty zatytułowanej "Teoria Konspiracji". Nie zabrakło jednak i starych hitów, tych starszych i nowszych, z "Absolutus" na przykład. Zresztą, set Frontside był zdecydowanie dłuższy niż reszty ekip, co mnie osobiście bardzo ucieszyło, na występ Sosnowiczan przyszedłem. Koncert Aumana i spółki po raz kolejny udowodnił, że Frontside to naprawdę piekielna machina, machina świetnie radząca sobie zarówno na dużych festach i małych klubowych gigach. Widziałem ich już tyle razy i z ogromną przyjemnością zobaczę ponownie. Jeżeli chodzi o polski metal Frontside nie musi się martwić, w czołówce miejsce będą mieli zawsze.



Autor: Krzysiek

Data dodania: 02.04.2009 r.



© https://www.METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!