Gdybym miał wybrać dwa najlepsze thrash metalowe zespoły, jakie kiedykolwiek powstały, wskazałbym zapewne Sepulturę i Slayera. Biorąc pod uwagę, że moja wiedza na temat thrash metalu jest stosunkowo niewielka, fani innych, sprawdzonych w tym gatunku marek, takich, jak Exodus, Anthrax czy Megadeth, już z pewnością wieszają na mnie psy. Płynnie przechodząc na scenę hardcore, mógłbym wybrać bardziej pewnie i dobrze swój wybór uzasadnić. Zapewne wskazałbym Agnostic Front i Sick Of It All, pomijając wielkie składy, jak Madball, czy Biohazard. Jednak co zrobić, kiedy wyboru trzeba dokonać pomiędzy dwoma niemalże nieznanymi szerszej publiczności zespołami z dwóch różnych stron świata?
Wydany sumptem Thrashing Madness split polskiego Terrordome i pochodzącego z odległego Chile Dekapited można potraktować jak krótki, nieco ponad dwudziestominutowy przewodnik po tym, co dzieje się obecnie na scenie crossover. Wydawałoby się, że wymieszać szalone tempa thrash metalu i energię hardcore'u to łatwe zadanie. Jednak "Bestial Castigation" udowadnia, że można podejść do tego zadania dwojako, z zupełnie różnym skutkiem.
Zajmujący większą część płyty materiał autorstwa krakowskiego Terrordome wypada stosunkowo mizernie. Elementem, który zawodzi najbardziej, są wokale, które nie dotrzymują tempa reszcie instrumentów - nic dziwnego, skoro jest ono tak szybkie. Niestety, nawet tempo negatywnie wpływa na całościowy obraz utworów. Chociaż wypada pochwalić gitarzystów za chaotyczne, pędzące z prędkością światła solówki, przywodzące na myśl dokonania duetu King-Hanneman, to niezbyt wiele wnoszą one do kompozycji. Ultraszybka gra perkusji powoduje, niestety, powstanie monotonnej ściany dźwięku, z której na pierwszy plan wysuwa się werbel, zasypywany coraz to nowym gradem uderzeń. Pomijając "Arthur The Catamite", który traktuję jako muzyczny żart, kawałki Terrordome poza tym, że nie są rozbudowane, a wręcz zredukowane do niespełna dwuminutowych dźwiękowych petard - wypełni piekielnie szybkie łojenie na instrumentach. Spośród utworów, zaprezentowanych na splicie przez polski zespół, wyróżniłbym "Cross Over Cracow", za tłuste riffy w stylu Strife czy Judge, dodające uroku temu numerowi. Szkoda tylko, że zaraz po nich powraca mechaniczne, thrashowe tempo, które powoduje, że zlewa się on zresztą materiału.
Zupełnie inaczej prezentują się muzycy chilijskiego Dekapited. Chociaż ich część to tylko trzy pełnowymiarowe utwory, pomijając krótkie intro, wypadają one nadspodziewanie dobrze. Rozbudowane kompozycje cechuje nieco wolniejsze tempo, niż u Terrordome, wpływa to jednak pozytywnie na wyraźne brzmienie gitar, na przykład w naszpikowanym hardcore'owymi riffami "Contra Iglesia Y Estado". Przesłuchując utwory południowoamerykańskiego zespołu naturalnym wydało mi się porównanie do starych nagrań Sepultury, które być może z nowoczesną produkcją brzmiałyby właśnie tak. Gitarzyści czują się swobodnie, zarówno grając masywne riffy, jak i szybkie, czytelne solówki. Egzotycznego charakteru dodają muzyce Dekapited teksty w języku hiszpańskim, z powodzeniem wykrzykiwane agresywnie przez Ignacio Norambuenę.
Trzy utwory zamykające album, zawierające w sobie ostre jak brzytwa solówki, zdecydowanie przywracają wiarę w powrót rasowego thrash metalu, wymieszanego z hardcorem. Po niezbyt udanym początku "Bestial Castigation" można się nieco zniechęcić, ale warto wytrwać do końca płyty - to tam znajduje się materiał, który w dużej mierze zawyżył moją ocenę całości.
Kuba Jaworudzki / [ 18.01.2013 ]
|