01. Mi Sangre (The Blood Song)
02. Monster
03. Dark Days
04. Death Is An Illusion
05. Ain't Giving In
06. Prelude To Madness
07. Thrasher
08. Warrior Blood
09. Concealed In The Dark
10. End Of Eternity
11. The Great



Oj naczekała się ta płyta na recenzję, oj naczekała. Jakoś tak ciągle coś innego mi wypadało i nie miałem czasu zabrać się za "My Blood". A Kostucha z okładki patrzyła na mnie z coraz większym wyrzutem i wreszcie nie wytrzymałem tej presji. Odłożyłem wszystkie inne działania na bok i po raz n-ty odpaliłem w odtwarzaczu najnowszą płytę Artillery.
 
Thrash metalowcy z Danii to kapela po wielu przejściach. Sporo było zmian personalnych, były również momenty zakończenia żywota. Na szczęście jak na razie to wszystko jest przeszłością i zespół złapał wiatr w żagle. Po świetnie przyjętym albumie "When Death Comes" z 2009 roku muzycy zmajstrowali kolejne dzieło o tytule "My Blood". I cóż przynosi nam nowe dziecko Duńczyków? Zaczyna się bardzo klimatycznie... lekko orientalne intro, a po chwili mamy typową kanonadę na perkusji i atak wściekłych riffów. Gdzieniegdzie pojawiają się jeszcze orientalne smaczki, a tak poza tym to jazda na całego. Oj... Artillery tutaj jeńców nie bierze. Ale czy ktoś się tego spodziewał? "Mi Sangre (The Blood Song)" to kapitalny "otwieracz" dla tej płyty i w zasadzie jeden z najjaśniejszych jej momentów. Co nie oznacza, że później ciśnienie nam opadnie. O nie, nie ma tak lekko. Zresztą kolejny numer ("Monster") wyjaśnia nam jakiekolwiek wątpliwości. Oddech można dopiero złapać przy kompozycji numer pięć - "Ain't Giving In". Spokojniejszy numer, ale i tak co chwilę gitary zrywają się do galopu popędzane przez napędzającą to wszystko perkusję. Prawdziwa chwila spokoju nadchodzi w kolejnej kompozycji. "Prelude To Madness" to instrumentalne zwolnienie i trwa ledwie półtorej minutki. Miniaturka, która dodaje smaku i przygotowuje do kolejnego starcia z thrash metalem według Artillery. Kolejne pięć numerów do końca płyty to już szalona jazda bez trzymanki. Tytuł pierwszego z nich ("Thrasher") wyjaśnia raczej wszystko - młócka na całego. "Raise Your Hands - Thrasher! - Bang Your Head - Thrasher! - Scream It Out - Thrasher!". Lepiej tego nie można wymyślić.
 
Artillery w wielkim stylu powrócili z płytą "When Death Comes", a na "My Blood" potwierdzili swoją klasę. Trzeba przyznać, że panowie pomimo upływających lat nie stracili nic a nic z ognia, którym razili pod koniec lat osiemdziesiątych. Na nowej płycie mamy mnóstwo świetnych riffów i trzeba uczciwie przyznać, że bracia Stützer spisali się na medal. Dokładając do tego pełno kapitalnych solówek, panowie po prostu pozamiatali. Mnie rozwaliły totalnie refrenowe melodie w kawałku "Warrior Blood", które pojawiają się pod wokalami. Kapitalna sprawa! Docenić należy równie efektowną i efektywną pracę perkusji - Carsten Nielsen kiedy trzeba to ładuje na dwie stopy niczym opętany. Zdecydowanie jednak więcej tutaj technicznego grania ze sporym smakiem. Zresztą podobnie było na poprzednim albumie. Søren Adamsen również "przedstawił" się już na poprzednim krążku i tutaj zaskoczenia nie ma. Na duży plus zasługuje produkcja tego materiału. Brzmi to jak przystało w obecnych czasach, ale gdzieś tam w środku można usłyszeć nutkę lat ubiegłych, co tylko dodaje pieprzu.
 
Artillery nagrało kolejną świetną płytę pokazując jak doskonale się czuje w tym swoim thrash metalu. Jednocześnie pokazując tym wszystkim młodocianym zespołom z całego świata, że niekoniecznie trzeba kopiować kogoś z największych, żeby nagrać świetny album. Swoją drogą, czy Artillery nie powinno się zaliczać do tych większych w gatunku? W Europie bez dwóch zdań, bo płyty takie jak "Terror Squad", "By Inheritance", "Fear Of Tomorrow" i "When Death Comes" powinny stać na półce każdego szanującego się thrashera. Ja bez wstydu dokładam do tej wyliczanki "My Blood" i polecam ten album z czystym sercem.

Piotr "gumbyy" Legieć / [ 10.10.2011 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =




WP_OZZ [ oberS@wp.pl ] 15-10-2011 | 22:42

Trzeba się zgodzić z autorem. Takie płyty jak "Terror Squad", "By Inheritance" można postawić, obok Master Of Puppets i Reign In Blood. W ogóle dużo jest świetnych zespołów thrash metalowych z lat 80' / 90', które nie miały szczęścia żeby się przebić. Polecam choćby Atrophy, Toxik, Deathrow. A sama płyta ciut słabsza od When Death Comes, ale i tak dużo lepsza od tych współczesnych "metalowych" zespołów, które pojęcia nie mają co grają.






Artillery
My Blood

Metal Mind Productions - 2011 r.




8/10




© https://www.METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!