01. Mexican Radio [Wall Of Voodoo cover]
02. Mesmerized
03. Inner Sanctum
04. Tristesses De La Lune
05. Babylon Fell
06. Caress Into Oblivion
07. One In Their Pride [Porthole mix version]
08. I Won't Dance (Elder's Orient)
09. Sorrows Of The Moon
10. Rex Irae (Requiem)
11. Oriental Masquerade
12. One In Their Pride [extended mix version]



Ten klasyczny i bardzo w swoim czasie nowatorski album szwajcarskiego zespołu na zawsze zmienił oblicze metalu. Przede wszystkim sprawiło to podejście do muzyki - otwarte, eksperymentalne. Dzisiaj mieszanki stylistyczne są czymś zupełnie normalnym, dołączenie do metalowych gitar orkiestrowych ozdobników sprawia wrażenie nie tyle eksperymentu, co mocno wyeksploatowanego schematu, elementy elektroniczne też już dawno przestały szokować. Jednak w roku 1987 sytuacja była trochę inna - Celtic Frost nagrywając "Into The Pandemonium" dopiero przecierał szlaki.

Jednym z najciekawszych fragmentów albumu jest "Rex Irae (Requiem)", pierwsza część cyklu, którego kontynuację usłyszeliśmy na "Monotheist" (w planach była jeszcze jedna część... czy teraz, po ponownym rozpadzie grupy, jeszcze kiedyś będziemy mieli szansę się z nią zapoznać?). Ze sporą ilością kobiecego śpiewu przeplatanego partiami Warriora i specyficznym klimatem utwór ten zapowiada falę grania, która na dobre ruszyła dobre kilka lat później. Damski wokal - w trochę innym wydaniu, mniej podniosłym i na dodatek po francusku - mamy też w "Tristesses de la Luna", na dodatek utwór ten całkowicie pozbawiony jest akcentów metalowych, mamy jedynie orkiestrowe tło i śpiew.

Z zaskakujących utworów warto jeszcze wymienić "Mexican Radio" - co prawda sam w sobie specjalnie przekombinowany nie jest, ale fakt, że pochodzi z repertuaru nowofalowej grupy Wall Of Voodoo, sprawia, że jest pewną niespodzianką. Warrior i spółka całkiem zgrabnie go zresztą przerobili, choć nie jest to rzecz o specjalnie dużym ciężarze gatunkowym - po prostu fajna, chwytliwa piosenka. Oprócz tych niespodzianek mamy też oczywiście dawkę charakterystycznego, surowego czadu, płyta nie składa się wyłącznie z kombinowania - przykładem może tu być np. "Inner Sanctum", kapitalny jest też "Babylon Fell".

Z dzisiejszej perspektywy płyta już nie szokuje, a niektóre z chwytów nie do końca wytrzymały próbę czasu, jak choćby obie wersje "One In Their Pride", zwłaszcza pierwsza, z dopiskiem "Porthole Mix" (choć można tu dyskutować, czy to wina zespołu, czy faktu, że rzeczy w swoim czasie uważane za bardzo nowoczesne starzeją się najszybciej, a w przypadku elektroniki widać to szczególnie wyraźnie), "Tristesses de la Luna" też do dzisiaj dzieli słuchaczy tej płyty - no cóż, w eksperymenty zawsze wpisane jest pewne ryzyko. Nie zmienia to jednak faktu, że bardzo wiele jest też dźwięków zdecydowanie trafionych, a i historyczne znaczenie tej płyty każe się z nią zapoznać i potraktować ją z szacunkiem.

Hanna Zając / [ 04.08.2008 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =




Venom [ bleble@wp.pl ] 05-08-2008 | 14:03

Genialna płyta. Nic dodac nic ujać.....






Celtic Frost
Into The Pandemonium

Noise Records - 1987 r.




Klasyka




© https://www.METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!