Oj... należała się ta płyta u mnie na półce, należała. Kilka miesięcy jak nic. Sorry chłopaki, ale jakoś tak wyszło, że nie mogłem się za nią zabrać. Kilka razy podchodziłem do niej i nic. Wreszcie przyszedł ten dzień i ta godzina, więc można spokojnie działać.
"Blood Runneth Over" to pierwsza płyta w dyskografii Grimlord. Wcześniej było kilka demówek (żadnej nie słyszałem) i wydawnictwo koncertowe (też mi nieznane). Na "B.R.O." mamy 11 kompozycji, które obracają się w stylistyce klasycznego heavy, zorientowanego na lata 80-te. Można tutaj usłyszeć wpływy Running Wild, Judas Priest, Iron Maiden, może Accept. Oczywiście to są takie moje odległe skojarzenia i nie należy tego brać dosłownie. Na duży uznanie zasługuje praca gitarzysty/wokalisty. Dużo melodyjnego grania, sporo ciekawych solówek. Słuchać tutaj same "dobre rzeczy". Bas też całkiem przyjemnie "chodzi" i często dodaje swoje smaczki. Utwory są raczej w umiarkowanych tempach, jest dosyć spokojnie. Oczywiście nie ma mowy o jakimś smęceniu. Ma być heavy metalowo i tak jest. Oczywiście nie brakuje momentów w których Grimlord pokazuje, że potrafi mocniej przylutować. Pojawiają się także bardziej hard rockowe chwile. Nie sposób zwrócić uwagi na wokalistę (Barth La Picard) ta barwa głosu bardzo mi przypomina Di'Anno z lekkimi naleciałościami Kasparka. Według mnie to chyba najmocniejszy punkt tego albumu. Szkoda tylko, że angielski troszkę drażni.
Utwory są dosyć podobne do siebie i troszkę zlewają się przy niezbyt uważnym słuchaniu. Generalnie, chyba największe wrażenie zrobił na mnie kawałek "Resting Place" ze świetną częścią instrumentalną. Szkoda, że trzeba na niego czekać tyle czasu, gdyż ten utwór zamyka cały album. Całość sprawia bardzo solidne wrażenie. Są heavy metalowe zaśpiewy, są melodyjne zagrania, momentami jest bardzo przebojowo. Hmm... z czymś to Wam się kojarzy? Fakt, przecież wcześniej już napisałem m.in. o Running Wild.
Płyty słucha się dosyć swobodnie, chociaż troszkę drażni dźwięk werbla. Po prostu takie brzmienie mi nie pasuje. Lekko kuleje też strona produkcyjna. Momentami wokal jest za głośno i instrumenty się "gubią". No i pozostaje jeszcze strona wizualna "Blood Runneth Over" - zwykły CD-R, okładka wydrukowana i... to wszystko. Niezbyt okazale to wygląda.
W sumie ten album sprawia mi lekki kłopot z oceną. Są wspomniane minusy, ale zdecydowanie więcej jest plusów. Jakoś nie potrafię spojrzeć na tą płytę "całościowo". Słucham jakiegoś kawałka, podoba mi się granie, ale już za chwilę coś mi się gryzie. Co będzie dalej to trudno przewidzieć. Nie pozostaje nic innego, jak poczekać i zobaczyć co nam z tego Grimlord wyrośnie.
Piotr "gumbyy" Legieć / [ 23.06.2008 ]
|