01. Jester
02. Snake Whisperer
03. Enemigo
04. Question
05. Change Me
06. Silent Confession
07. Sinner
08. Mystify My Soul
09. Forget My Name
10. Bedlam Party
11. Mercy's Crime



Jakieś pięć lat temu nigdy bym nie pomyślał, że na polskiej ziemi wykiełkuje tyle dobrych zespołów. Przecież gdyby metalowe bandy z naszego kraju otrzymały odpowiednie do ich klasy wsparcie ze strony mediów, moglibyśmy mówić o cholernie mocnej scenie. Ale jest, jak jest i - niestety - spora część z tych grup wykruszy nam się z czasem. Nie przetrwają nawet w podziemiu. Mamy zespoły - nie mamy zainteresowanych tym, co pod powierzchnią fanów. Przykre to, ale bezmózgie pokolenie mp3 niszczy nawet idee undergroundu...

Mam wielką nadzieję, że Killjoy nie czeka taki los. Być może kontrakt z niemiecką Shark Records pozwoli ekipie z Rudy Śląskiej wyzwolić się z naszego grajdoła i wypłynąć na nieco szersze wody. Krok w tym kierunku uczynili doskonały, bowiem "Enemigo" to album, który nie powinien przejść bez echa. Może i za Odrą heavy metalowych kapel jest zatrzęsienie, ale nie wszystkie one grają tak charakterystycznie, jak Killjoy. Bo "Enemigo" ukazuje nam zespół posiadający własny styl. To chyba dobrze wróży kapeli, która właśnie teraz startuje na rynkach zachodnich.

Hm... jak ktoś pamięta oblicze Killjoy z epki "Back To The Past", albo demówki "...A Drug Called Reality", nowym albumem Ślązaków może być zdrowo zaskoczony. Chłopaki nie odeszli od heavy metalu, ale ich muzyka stała się zdecydowanie cięższa, mroczniejsza, może posępniejsza. Wciąż jednak nie brak tu też dobrych, zapadających w pamięć melodii (te są głównie zasługą będącego coraz lepszym wokalistą Wojtka Bujoczka). Siła riffów jednak, co jest u Killjoy novum, może wręcz przytłaczać.

Dostajemy materiał zróżnicowany, ciekawie zaaranżowany, inteligentnie wytopiony. "Enemigo" trochę przypomina mi "Ambiguity" Brainstorm, albo twórczość Symphorce. Może dzieje się tak ze względu na podobną moc riffów, a może barwa głosu Bujoczka kojarzy mi się nieco z dokonaniami Andy'ego Francka? Nie wiem, w każdym razie ani Wojtek nie odstaje poziomem od Francka, ani "Enemigo" klasą nie ustępuje najlepszym propozycjom wspomnianych Niemców. A Brainstorm i Symphorce swoją markę mają. Czy podobną uda się zyskać Ślązakom? Wiele zależeć będzie od promocji, uporu zespołu i... zwykłego szczęścia.

Dobra, Brainstorm i Symphorce to pewnie sporej ilości Czytelników tego zajebistego magazynu niewiele mówiące odnośniki. Poszukajmy więc skojarzeń bardziej medialnych. Ciężar riffów Killjoy kojarzy mi się nieco z Nevermore. Śpiew wokalisty trochę przypomina popisy Dio, Dickinsona, czasem wpada w Hetfielda. Konstrukcje kawałków są nieproste, rozbudowane, ale przystępniejsze od kombinatorstwa kapel progresywnych, czy mieszania na późnych płytach wspominanego już Nevermore. Tu i ówdzie trafi się miły dla ucha, maidenowski pasażyk... Wystarczy, by wzbudzić Waszą ciekawość?

Dopowiem jeszcze tylko, że "Enemigo" brzmi bardzo świeżo. Właściwie w Polsce Killjoy tą płytą wypełnia pewną lukę. W Kaczystanie nie ma wielu zespołów, grających taki mocny, ciężko brzmiący heavy metal. I to na tak wysokim poziomie. Kupuję ten materiał w całości, od pierwszego do ostatniego dźwięku. Wam polecam z całego serca.

Tomasz Urbański / [ 10.08.2007 ]


! Recenzja zaczerpnięta z Heavy Metal Pages !
www.hmpmag.pl


brak recenzji




Brak możliwości komentowania tej recenzji






Killjoy
Enemigo

Shark Rec / MMP - 2006 r.




8/10



brak recenzji



© https://www.METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!